Panu Januszowi z Grudziądza we wtorek rano ciśnienie mocno podskoczyło, gdy w swojej skrzynce zobaczył mail o rzekomym zadłużeniu w Departamencie Podatku. - Jestem uczciwym obywatelem, zawsze sumiennie płacę wszelkie rachunki i podatki - mówi zdenerwowany. - W ostatniej deklaracji PIT miałem ponad 100 zł do dopłaty. Zapłaciłem je w kasie mojego urzędu skarbowego. Gdy teraz w mailu przeczytałem, że mam dług, zdębiałem. Od razu wziąłem PIT-a do ręki i sprawdziłem, czy dobrze wszystko wyliczyłem. Okazało się, że nie popełniłem błędu. Jeszcze raz uważnie przeczytałem wiadomość. Nie było w niej ani słowa, ile wynosi to moje zadłużenie. Po chwili mnie oświeciło, że przecież nie ma takiej instytucji jak Departament Podatku! - opowiada grudziądzanin.
Przeczytaj także: Uwaga na maile od "Urzędu Skarbowego". To oszustwo!
Na wszelki wypadek pan Janusz poszedł do swojego urzędu skarbowego. Tam usłyszał, że ten mail to oszustwo. - Chciałbym przestrzec Czytelników, by nie dali się nabrać. Człowiek w pierwszym odruchu, gdy zobaczy taką wiadomość, pomyśli, że naprawdę ma dług. Nie przyjdzie mu do głowy, że to ktoś chce go oszukać. Naprawdę trzeba być czujnym - podsumowuje nasz prenumerator z Grudziądza.
Mail, który dotarł do pana Janusza, nie zawiera polskich znaków.
Czytamy w nim (pisownia oryginalna) m.in., że „jeśli zadłużenie w Departamencie Podatku nie zostanie umorzone w ciagu miesiaca od dnia powiadomienia, bedziemy musieli skierowac sprawe do komornika sadowego i sporzadzic akt o sciaganie srodkow pienieznych z konta bankowego”.
O fałszywych mailach wie już Ministerstwo Finansów. Do wszystkich odbiorców tych wiadomości apeluje o ostrożność. - Nie należy otwierać wiadomości ani załącznika. Załącznik zawiera kod złośliwy, który może uszkodzić lub zainfekować komputer - przestrzegają w MF.
W ostatnim czasie to kolejny przypadek, gdy oszuści atakują podatników.
W kwietniu br. wysyłali do nich fałszywe maile z informacją, że do urzędu nie wpłynęło ich rozliczenie z tytułu podatku PIT za 2015 rok. W wiadomościach znajdowały się prośby o przesłanie rozliczenia na wskazany adres.
Z kolei kilka miesięcy temu naciągacze podszywali się pod Ministerstwo Finansów. Wysyłali maile opatrzone logo tego resortu. Informowali w nich, że nadawca otrzyma zwrot podatku, jeśli poda kilka informacji. Prosili o podanie: imienia i nazwiska na karcie, adresu zameldowania wraz z kodem pocztowym, numeru karty, numeru CVV - 3 cyfry z tyłu karty, daty jej przydatności, numeru rachunku karty, Numeru Identyfikacyjnego Klienta, numeru PIN oraz daty urodzenia.
Jednym słowem, naciągaczom chodziło o wyłudzenie danych z kart płatniczych, by potem móc dobrać się do pieniędzy zgromadzonych na ich koncie.
