
Kiedy wierni szli do kościoła dziwili się, że nie ma kawałka płotu
(fot. Maryla Rzeszut)
Część metalowego płotu ulotniła się we wtorek w nocy, około godz. 22.
- To się już nie mieści w głowie - mówi Emilia Krzemińska, podążająca dziś na mszę popołudniową do kościoła przy ul. Klasztornej 6 - Żeby okradać kościół, to trzeba być wyzutym kompletnie z sumienia. Najpierw wycięli jedno przęsło, a po jakimś czasie aż kilka kolejnych... Wkrótce całe ogrodzenie nam wywiozą.
Dwie kolejne starsze panie chętnie komentują zniknięcie plotu, ale nie chcą zdjęć. - Przecież ci złodzieje to łobuzy! Boimy się. Ale proszę się zastanowić: czy z okien budynków naprzeciwko nikt nic nie widział? Dlaczego nikt nie zadzwonił na policję! I tak parafia niebogata, to jeszcze ją okradają. Jak tak można!
Do Caritasu też się złomiarze dobierali

Pręt płotu wyrwano z kawałkiem muru
(fot. Maryla Rzeszut)
Jeszcze inna parafianka dodaje: - Najpierw ukradli bramę do Caritasu. Teraz ogrodzenie naszego kościoła. Czy policja nie może tego ukrócić?
Czytaj e-wydanie »