WDA Świecie - GROM Osie 7:0 (1:0)
Bramki: Maciej Kot 2 (64, 85), Radosław Mik 2 (81, 82), Łukasz Wenerski (38), Fabian Chabowski (65), Bartosz Czerwiński (67).
Wda: Zapała (46. Skowroński) - Kocieniewski (46. Szczukowski), Witucki, Urbański, Fredyk (46. Czyżniewski) - Brzeziński (46. Meyer) - Andrzejewski (46. M. Kot), Moranowski (46. S. Kot), Wenerski (46. Czerwiński), Kardas (46. Chabowski) - Talaśka (46. Mik).
Grom: Mielcarski (30. Kmiecik/63. zawodnik testowany 5) - Graczyk, zawodnik testowany 1, Łytkowski, zawodnik testowany 2 - Krzywicki, Korecki - Waśkowski, zawodnik testowany 3, Siekirka - zawodnik testowany 4. Na zmiany weszli także: Miedziński, Dusza, Osiński, Kolmajer, Wasiak.
W ostatnich latach Wda ma patent na Grom. Z reguły wygrywa w nim wysoko w sparingach lub Pucharze Polski. Nie inaczej było w sobotę, choć pierwsze 45 minut tego nie zwiastowało. Inicjatywa co prawda należała do gospodarzy, ale mieli oni duże problemy z wypracowaniem sobie klarownych okazji. Na początku meczu o gola mogli pokusić się Łukasz Wenerski (jego strzał obronił Robert Mielcarski) i Adrian Talaśka (główkował nad poprzeczką). Osianie odpowiedzieli jednym niecelnym strzałem testowanego lewego obrońcy. W 38. min. trzecioligowiec objął prowadzenie. Sprytnie rzut wolny w pobliżu pola karnego rozegrali Mateusz Fredyk i Łukasz Wenerski. Ten drugi w sytuacji sam na sam nie dał szans Szymonowi Kmiecikowi. Jeszcze przed przerwą bliski podwyższenia wyniku był Grzegorz Brzeziński, lecz Kmiecik był na posterunku.
Worek rozwiązał się
W przerwie trenerzy dokonali zmian. Gospodarze wystawili niemal nową "11". Druga połowa to już dominacja zawodników ze Świecia, którzy z łatwością dochodzili do sytuacji strzeleckich. Szymon Kmiecik dwukrotnie wygrał pojedynki sam na sam z Fabianem Chabowskim i Radosławem Mikiem. Jednak jego zmiennik (bramkarz testowany) musiał aż sześć razy wyjmować futbolówkę z siatki. Worek z bramkami rozwiązał się w 64. min. W ciągu 150 sekund miejscowi zdobyli trzy gole. Później jeszcze dołożyli trzy kolejne, choć mogli więcej. Jednej bramki sędziowie nie uznali dopatrując się "spalonego". Grom w tej połowie ani razu poważniej nie zagroził bramce Mateusza Skowrońskiego.