- Tym jedzeniem można trzy razy zapełnić stadion narodowy! - porównuje Maria Gosiewska z Federacji Polskich Banków Żywności.
Kto chce pomagać potrzebującym, musi zapłacić. Wiedzą o tym właściciele hurtowni i sklepów w Gorzowie. Świadomie łamiąc prawo, pomagają biednym i bezdomnym. Co oczywiste, nikt nie chce wystąpić z imienia i nazwiska. Bo wystawią się na kontrolę Urzędu Skarbowego i niechybną karę.
- To jeden z głupszych przepisów, jakie obowiązują. Lepiej, żeby pieczywo się zmarnowało niż trafiło do kogoś głodnego - komentuje sklepikarz z Gorzowa.
- Współpracuję z towarzystwem pomagającym ubogim i na pewno nie przestanę. Może skarbówka do mnie nie trafi - dodaje kolejny.
Michał Sikora z biura prasowego sieci Tesco twierdzi, że prawo utrudnia im działalność charytatywną. - Producenci mogą bezpłatnie przekazać swoje towary potrzebującym, natomiast sklepy muszą zapłacić podatek - tłumaczy.
Właściciel znanej piekarni w Zielonej Górze od 12 lat rozdaje pieczywo biednym. Jeszcze kilka lat temu ukrywał się z tym. Dziś dzieli się chlebem do woli. - Kosze z bułkami stoją u nas cały dzień. Jak ktoś jest głody, może przyjść i wziąć tyle, ile potrzebuje. Jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy odprawili kogoś z kwitkiem - podkreśla. I śpi spokojnie. Wie, że fiskus nie upomni się o pieniądze.
- Od początku 2009 roku producenci mogą przekazywać towar na cele charytatywne i nie muszą płacić od tego podatku - informuje Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Finansów. Inaczej jest z dystrybutorami żywności. Sklepy i sieciowe markety za darowizny muszą odprowadzać VAT. - Sklepikarze odliczają podatek już przy zakupie towaru. Jeśli przekazaliby go w formie darowizny ubogim, raz jeszcze mogliby odliczyć VAT. Państwo byłoby stratne - wyjaśnia rzeczniczka. - Ale poszliśmy dystrybutorom na rękę. Teraz mogą sami wycenić ofiarowany produkt i odprowadzić podatek dużo niższy, nawet symboliczny. Ale i ta niewielka kwota stanowi problem dla właścicieli sklepów.
Beata Sumowska pracuje w Banku Żywności w Zielonej Górze. - Od czasu do czasu jakiś sprzedawca przekaże nam kilka kilo żywności i to wszystko. A markety w hurtowych ilościach wywożą towar na wysypisko. Widziałam, jak bezdomni wygrzebują jedzenie z góry śmieci - opowiada.
Dane Federacji Polskich Banków Żywności szokują. Krajowi dystrybutorzy są w stanie przekazać 30 tys. ton jedzenia rocznie. Warunek jest tylko jeden - musi się zmienić ustawa! Bo np. we Francji sklepikarze i właściciele marketów legalnie oddają 20 tys. ton żywności w ciągu roku. Paradoksalnie, nam ten nieludzki przepis narzuciła Unia Europejska.
- Konsumentów staramy się edukować, producenci już mogą oddawać swoje towary potrzebującym, ale dla dystrybutorów żywności najważniejszy jest rachunek ekonomiczny. Rozwiązania podatkowe muszą się zmienić - uważa Marek Borowski, prezes Polskich Banków Żywności.
Źródło: W Polsce głoduje 2 miliony ludzi. A w ciągu roku wyrzucamy 4 miliony ton żywności
Udostępnij