Pan Marcin chodzi nad wodę od lat dziecięcych, a spotkania z rybą ćwiczył pod fachowym okiem rodzica. Teraz młodemu wędkarzowi marzy się sprzęt karpiowy i łowienie dużych cyprinidów, jako wyższy stopień wtajemniczenia. Tymczasem trafił się panu Marcinowi okazowy węgorz.
- 1 października razem z ojcem i kolegą - pisze czytelnik w liście, z którego po koniecznych zmianach przytaczamy fragmenty - wybraliśmy się nad zbiornik wodny nieopodal Pakości, aby spędzić węgorzowe ostatki. Około godziny 10.00 zarzuciliśmy gruntówki i czekaliśmy do wieczora, kiedy ostatecznie zwątpiliśmy w sukces. Branie, jak to często bywa, nastąpiło w najmniej spodziewanym momencie. Zaczęliśmy już pomału pakować sprzęt, gdy odezwał się mój sygnalizator. Na końcu wędki czułem pulsujący ciężar ryby, najsilniejszej z jaką miałem w życiu do czynienia. Na szczęście dość szybko udało mi się oderwać ją od dna. Węgorza podebrał ojciec wielkim, karpiowym podbierakiem...
Marcin Jarmuda łowił gruntówką z ołowiem dennym. Użył wędki teleskopowej z kołowrotkiem GERMINA, żyłki o średnicy 0,30 mm gorzowskiej i haczyka nr 2 GAMAKATSU, a przynętą była rosówka.
Węgorzowe ostatki
Jerzy Ostaszkiewicz

Marcin Jarmuda z Inowrocławia złowił węgorza o wadze 3,23 kg i mierzącego 103 centymetry.