Wersja dotycząca korupcji układa się w logiczną całość

Jakie jest prawne tło konfliktu pomiędzy Leszkiem Czarneckim a szefem KNF?
KNF jest instytucją powołaną do zapewnienia bezpieczeństwa polskiego sektora finansowego. Jego rolą jest - mówiąc w uproszczeniu - pilnowanie, aby nasze depozyty nie zniknęły z banków. Dlatego instytucje finansowe obarczone są wieloma wymogami. Problem z bankami Leszka Czarneckiego polegał na tym, że przez lata prowadziły bardzo agresywną politykę udzielania nierzadko niebezpiecznych kredytów (np. we frankach), przyjmowania depozytów na wysoki procent, a także sprzedaży ryzykownych obligacji. Nie były to więc banki cieszące się dobrą reputacją. Nic dziwnego, że te banki zaczęły sprawiać problemy finansowe i nie potrafiły spełnić wymagań nałożonych przez KNF. W tym miejscu dochodzimy do marcowej rozmowy, w której obaj panowie wprost rozmawiają o tym, że jeśli wymagania nie zostaną spełnione, banki upadną albo dojdzie do przymusowej sprzedaży. W marcu KNF nie mógł po prostu odebrać banku Czarneckiemu, ale kilka dni temu przegłosowana została ustawa, która to umożliwia.

Jak to zatem możliwe, że do niedawna za każdym razem udawało się jednak Czarneckiemu osiągać sukces?
Schemat za każdym razem był podobny. Zawsze, gdy otwierał nowy podmiot, zatrudniał w nim sprawdzonych, agresywnych menadżerów, których zasadnicza część wynagrodzenia zależała od powodzenia projektu. Zamysł był taki, aby spowodować szybki wzrost firmy, a później ją sprzedać. Problem w tym, że jeśli działamy w branży bankowej, przychody widzimy od razu, ale ryzyka materializują się z opóźnieniem. Często podczas sprzedaży produktów wprowadzano klientów w błąd. Nawet, gdy Getin miał już duże problemy, Idea Bank sprzedawał obligacje tego banku. W lipcu wpłynęły zawiadomienia o przestępstwie, w wyniku czego KNF wszczął kontrolę. W efekcie Idea Bank został wpisany na listę ostrzeżeń KNF.

Na ile prawdopodobny wydaje się panu scenariusz wydarzeń nakreślony przez media?
Jest bardzo prawdopodobna - na przykład próba polecenia prawnika, który nie jest osoba znaną na rynku finansowym. To zatrudnienia miało uzdrowić bank? Bardzo nieprawdopodobne. Oczywiście, przed prawomocnym orzeczeniem, nie można ferować wyroków, ale scenariusz nakreślony przez dziennikarzy układa się w logiczną całość.

Z drugiej strony podejmowanie takiego ryzyka przez prezesa, wobec którego otworzyła się dopiero wielka kariera, wydaje się zupełnie nieracjonalne.
Widocznie miał duże poczucie pewności, że ten numer przejdzie. A może już wcześniej oferował tego typu usługę innym podmiotom? Grzegorz Kowalczyk zasiada już w razie nadzorczej jednego banku (należącego do Zygmunta Solorza).

1 proc. czyli 40 milionów w ciągu 3 lat wydaje się prawdopodobnym „haraczem”?
Tak, ponieważ jest to kwota do zaakceptowania przez Czarneckiego, a jednocześnie wynagradzająca ryzyko prezesa.

Dlaczego afera wybuchła teraz?
Do 7 listopada Idea Bank miał odnieść się do zaleceń pokontrolnych. Pismo dotarło jednak dopiero w ten wtorek, więc Getin został wpisany na listę ostrzeżeń, a KNF uzyskał możliwość zabrania banku Czarneckiemu. Nie wiemy jednak co działo się pomiędzy KNF a Czarneckim od marca do jesieni. Według mnie, Leszek Czarnecki oceniał prawdopodobieństwo przejęcia banku na wysokie i taśma była w takiej sytuacji ostatnią bronią. Wiedział, że doprowadzi do zmiany szefa KNF i mógł liczyć, że nowy prezes zajmie inne stanowisko. Być może jednak istnieją inne nagrania, które rzucają na sprawę więcej światła.