Jak informowaliśmy przed kilkoma dniami, z okazji jubileuszu 660-lecia Lipna, miało być przygotowane widowisko teatralne dotyczące patrona miasta, św. Antoniego. Przygotowaniem całości zajął się aktor Jerzy Stępkowski. Scenariusz, nad którym artysta pracował przez kilka tygodni, był prawie gotowy, gdy władze Lipna nagle zerwały umowę. Aktor jest rozgoryczony. - Dyrektor MCK powoływała się na rzekome protesty rodziców dzieci, mających wystąpić w widowisku - przekonuje, twierdząc, że istotny wpływ na tę decyzję miała jego więzienna przeszłość.
Zanim doszło do zerwania umowy, zajęcia w MCK zaczęła prowadzić Katarzyna Nawalska. - Przygotowywałam całe przedsięwzięcie, organizowałam grupy młodych aktorów, rozmawiałam na temat transportu i tak dalej - opowiada. Nie kryje, że praca w MCK była dla niej bardzo ważna, choć zdawała sobie sprawę, że na stałe zatrudnienie nie ma co liczyć.
- Pan Jurek prowadzi zajęcia ze studentami Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie - mówi Katarzyna Nawalska. - Do Lipna miał przyjechać, aby poprowadzić próby z młodymi aktorami, bo ja nie mam takich uprawnień. Kwestie organizacyjne powierzył mnie i kiedy na jego konto wpłynęło pierwsze pięćset złotych za przygotowywanie widowiska teatralnego, natychmiast mi je oddał - opowiada.
Katarzyna Wesołowska-Kara-siewicz, dyrektor MCK, twierdzi, że przeszłość aktora nie miała najmniejszego znaczenia. - Pan Stępkowski przedstawił projekt scenariusza, w jego imieniu zajęcia teatralne prowadziła inna osoba. Ale zainteresowanie było minimalne, na ostatnie próby nie przyszedł prawie nikt.
- Nieprawda! - przekonuje Katarzyna Nawalska. Pokazuje pismo kilkorga rodziców, zawiedzionych zawieszeniem prób. - Było wielu chętnych, pochodzących często z patologicznych rodzin. Chciałam zaangażować w to przedsięwzięcie uczniów miejscowych szkół oraz młodych pacjentów szpitala psychiatrycznego. Byłam już po wstępnych rozmowach, gdy cały projekt upadł...
W ładze Lipna mają prawo decydować o sposobie wydawania pieniędzy z budżetu. Ale mają też obowiązek uzasadniać swoje decyzje. Szczerość to lepsza metoda, niż chowanie głowy w piasek...