- Popłakałam się z nerwów w pociągu, tak zaczęłam Nowy Rok - żali się pani Krystyna z Jeżewa, która sylwestra spędziła w Poroninie. Podobnie jak większość pasażerów wracających do domów z Podhala, była skazana na ścisk w spóźnionym składzie i cierpkie komentarze pozostałych uczestników tej niedoli. - Postanowiłam raz na zawsze, że kończę z pociągami w Polsce. To był mój ostatni raz, kiedy zaufałam kolei!
Widzę inny świat
Trudna to decyzja, tym bardziej, że gmina Jeżewo wyjątkowo zależy od PKP. Wyróżnia się tym na mapie powiatu świeckiego. Mają tu cztery dworce: w Dubielnie, Dąbrowie, Jeżewie i Laskowicach.
- Pamiętam jeszcze czasy ich świetności, zwłaszcza zabytkowego obiektu w Laskowicach, kiedy zawiadowcą był pan Her-net.Gdy wjeżdżałem na perony jako dzieciak, wszystko błyszczało - tak było zadbane: kwiatuszki, drzewka, klomby. Dla mnie, jako dzieciaka, był to inny świat. Teraz też widzę inny świat, gdy jestem na dworcu w Laskowicach. Niestety, z powodu zupełnie innych doznań. Zwyczajnie, wstyd mi za ten dworzec - ubolewa Mieczysław Pikuła, wójt gminy Jeżewo.
Ciągle pretensje
Wójt odpowiada za komunikację w gminie, dlatego protesty i głosy oburzenia z powodu PKP najpierw trafiają do niego. - Za spóźnione lub zlikwidowane przejazdy i za brak logiki na każdym kroku. Nie pamiętam już, ile razy interweniowałem w sprawie dostosowania godzin odjazdów do potrzeb mieszkańców. Na przykład do uczniów, którzy dojeżdżają do szkół w Grudziądzu. Początkowo moje wnioski pozostawały bez odzewu, a potem - owszem - zaszły zmiany, ale złośliwe. Bo najpierw uczniowie nie mogli zdążyć na lekcje, a teraz muszą czekać godzinę, zanim się one rozpoczną - zaznacza wójt. Mimo to, załatwienie tej sprawy poczytuje on sobie jako sukces. - Raczej jej ruszenie, bo inne sprawy, nie związane z komunikacją na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, są absolutnie poza moim wpływem. O przysłowiowe krzaki przy torach trzeba się czepiać aż w Gdańsku, a o przejazdy kolejowe aż w Olsztynie.Samych spółek w ramach PKP jest aż 11! - tłuma- czy Pikuła.
Tym trudniej wpłynąć mu na ograniczenie czasu przejazdów, który na przestrzeni ostatnich lat zdecydowanie się wydłużył. - Bydgoszcz bardzo się od nas oddaliła. Kiedyś z La-skowic dojechało się do niej w pół godziny, dziś zajmuje to ponad godzinę. Ale, jak to mówią specjaliści, gdyby nie inwestować w drogi przez 30 lat, też musielibyśmy jeździć nimi o połowę wolniej - porównuje.
Nic nie można zrobić!
Dlatego na pytania mieszkańców, co można zrobić w sprawie PKP, wójt odpowiada: - Nic nie da się zrobić, na nic nie liczcie! - i jako przyczynę beznadziei, która ogarnęła go w sprawie PKP, opowiada historię: - Na dworcu w Jeżewie wydzierżawiłem od kolei poczekalnię. Niedługo potem dowiedziałem się, że ktoś urządził w niej sobie handelek i nie wpuszcza pasażerów. Okazało się, że PKP wydzierżawiło to pomieszczenie i tej osobie, i gminie. Tłumaczyli, że się pomylili. Na dziś efekt jest taki, że pasażerowie marzną na peronach przy -20 stopni - irytuje się Pikuła.