
autor komentarza
Na stadionie przy ul. Mickiewicza byłem ostatnio kilka lat temu. Teraz dużo zmieniło się. Na plus. Stoisko z klubowymi gadżetami, od koszulek i szalików, przez szklanki, kufle, kieliszki, długopisy i breloki, na napoju energetycznym kończąc. Widać więc nowoczesne podejście martketingowe. Przynosi efekt, bo na trybunach widać rzesze kibiców ubranych w koszulki w klubowych barwach, owiniętych biało - czerwono - żółtym szalikiem. Z wysokości korony stadionu jest schuldnie i estetycznie. Na razie same pozytywy zachęcają do przyjścia na mecz..
Właśnie mecz - przecież on jest najważniejszy. Pierwsze minuty nie pokazują różnicy w tabeli dzielącej obie drużyny (aż 12). Kibice martwią się o stan zdrowia kontuzjowanego bramkarza Krzysztofa Barana i obsobaczą sprawcę: "- Ty 14, zapamiętaliśmy ciebie. Uważaj: żywy z Chojnic nie wyjedziesz". Trąci to mocno prowincją.
Szybko jednak skupiają się na grze swoich idoli. Martwią, że strzał Tomasza Pestki był minimalnie niecelny. W końcówce pierwszej połowy cieszą z gola strzelonego przez Krzysztofa Rusinka. Po przerwie ich nastrój poprawia Pestka, podwyższając wynik. Potem mają miejsce dwie ulewy i burza. Kibice chronią się przed deszczem pod murami stadionu. Część ucieka, niesłusznie, do domów. W anormalnych warunkach gospodarze tracą dwa gole. Ale to ich nie załamuje. Walczą do końca o zwycięstwo. Ich starania zostają nagrodzone w końcówce meczu, kiedy Daniel Fabich zdobywa zwycięską bramkę.
- Zapłaciłem "dychę'' za bilet, a emocji miałem za pięć - mówił po ostatnim gwizdku uszczęśliwiony kibic. I o to w tym wszystkim chodzi. Dać radość fanom. To gospodarzom w niedzielę w pełni się udało. Nowy zespół zbudowany przez trenera Grzegorza Kapicę zdobywa takimi meczami sympatię chojnickich kibiców.