Można więc te wiersze potraktować jako refleksję o tym, co było, co za nami w życiu bądź pomóc obrać jakieś nowe drogi w nowym roku.
- Co miesiąc gościliśmy jednego poetę. Grudzień to wyjątkowy miesiąc, więc i wyjątkowa osoba - podkreśliła Maria Kołata, dyrektorka biblioteki.
Życie jest niezwykłą bajką
Koniec roku jest dobry na podjęcie tematu życia. Temu właśnie podporządkowane było spotkanie autorskie. Od toastu i życzeń wspaniałego bajkowego życia rozpoczęła swój wieczór Anna Szuca.
- Życie bez radości to jak lampka bez oliwy. Postaram się naoliwić ten wieczór - śmiała się poetka.
Słowa dotrzymała, bo całe spotkanie upłynęło w miłej ciepłej atmosferze poezji i muzyki, o którą zadbał idol Anny Szucy, Arkadiusz Adamiak. Publiczność poznała sporą ilość wierszy z tomiku "W drodze", który liczy siedem rozdziałów - każdy opatrzony mottem z wierszy Anny Szucy. Razem zbiór liczy 97 utworów. Ze względów oszczędnosciowych autorka zrezygnowała z ósmego rozdziału, w którym miały się znaleźć jej fraszki. Ale te wyrecytowała na spotkaniu. A być może znajdą się one w kolejnym wydaniu poezji Anny Szucy, na co liczą miłośnicy jej twórczości. Z uwagi na kończący się rok autorka przypomniała utwór, który nigdzie nie był drukowany, ale dotyczy mijającego roku, zatytułowany "Smutno mi". Potem zebrani usłyszeli "Wędrówki kalendarza".
Intymna Anna
- Czwarty rozdział "Strofy dla bliskich" to wiersze poświęcone moim bliskim - rodzicom, synowi i wnukom. Pojawiły się po raz pierwszy w druku. Do tej pory nie byłam gotowa na tak dalekie odsłanianie się - podkreśliła autorka.
Teraz odważyła się pokazać cząstkę osobistego i intymnego życia, bo poza wierszami "Dom rodzinny", "Pamiętam" czy "Nokturn", zaprezentowała też utwory z rozdziału "Rytmy uczuć" w całości poświęconego mężowi. Od delikatnych erotyków po lirykę miłosną, pokazała, że przez 37 lat wspólnego życia, jej mężowi - z trygonu wody - nie udało się ugasić ognia, którym jest pani Ania.
- U nas nie ma cichych dni. Są tylko głośne - śmiali się oboje.
Przedostatni rozdział zatytułowała "Wrota Edenu", czyli raju, bo dla niej takim rajem jest przyroda.
- Czuję się cząstką przyrody - mówiła, dodając dalej. - Żal mi jest miastowych, głównie tych z dużych miast, bo mam wrażenie, że oni mają niebo tak daleko, że im wyższe domy, tym wyżej i dalej jest niebo.
Makabrycznie w nowym roku
Autorka zrezygnowała z prezentacji ostatniego rozdziału "Szkice iluzji".
- Dzisiaj nie będzie tego działu. Winny jest Leszek Skaza, który wykrzesał ze mnie mroczne tonacje mojej duszy. Mroczno będzie w styczniu w domu kultury podczas spotkania zatytułowanego "Anna - liryka, horror i groteska". Mówią, że z kim przestajesz, takim się stajesz. Ja przestaję z Leszkiem, naczelnym makabrystą regionu - śmiała się. Efekt tej znajomości będzie już widoczny na początku nowego roku.
Ostatni utwór recytowany przez autorkę "Nie jestem Alicją" podkreśla, że każdemu przydałby się taki bajkowy domek (świat), w którym można by się schować, chociażby tak od czasu do czasu.
- Życie jest jak szklanka herbaty. Im łapczywiej pijesz, tym szybciej dojdziesz do fusów. Życzę Wam jak najmniej fusów w Waszym życiu, w tym nowym roku - zakończyła spotkanie Anna Szuca, przytaczając przy okazji jedną z jej fraszek dotyczących Nowego Roku.