Szymon Kołecki jest zaniepokojony sygnałami, że w mieście działają dwa kluby sportowe z sekcjami podnoszenia ciężarów, a tylko jeden z nich korzysta z siłowni w Lasku Miejskim. Uprzywilejowany jest "Grom", sportowcy z "Sokoła" ćwiczą w... oborze, którą zresztą będą musieli już wkrótce opuścić. Taką decyzję, o przyznaniu lokum tylko jednemu stowarzyszeniu, podjęli radni.
- Nie ma woli, żeby się dogadać - ubolewa Agnieszka Górecka, która w klubie "Sokół" zajmuje się sprawami organizacyjnymi. - Dla nas jest to jawna dyskryminacja, bo dlaczego miasto podpisało umowę na wyłączność tylko z "Gromem"?
Górecka dodaje, że musi oddać honor, "Sokół" dostaje wsparcie od miasta, ale w sprawie lokum postąpiono nie fair. Byli już w Więcborku nasi olimpijczycy Bartłomiej Bonk i Adrian Zieliński i też się dziwili, że jest taka głupia sytuacja. - Ale z władz nikt nie przyszedł na to spotkanie... - mówi Górecka.
Teraz Szymon Kołecki razem z dwoma innymi członkami zarządu PZPC zawita na sesję. Czy coś wskóra?
- Trener Dueskau chciał założyć własny klub i go ma - kwituje Monika Kałas-Paterek, wiceprezeska "Gromu". - Ja nie widzę takiej możliwości, żeby dwa stowarzyszenia miały wspólną siedzibę. Kto weźmie za to odpowiedzialność? Więcbork to małe miasto, nie mamy tylu środków, żeby zatrudnić gospodarza, który by wszystkiego dopilnował.
A Zdzisław Błociński, prezes klubu "Grom" podkreśla, że za chwilę klub będzie miał nowe władze, więc on na pewno nie będzie robił żadnej rewolucji. - Zresztą, jak się mamy pomieścić - pyta retorycznie. - Przecież jest tu i aerobik, są nowe sekcje... To jest raczej niemożliwe. Będzie nowy zarząd, będą wybory, może wtedy coś się zmieni.
Temat chyba jest drażliwy, bo gdy wyłuszczyliśmy, o co chodzi, ani wiceburmistrz, ani sekretarz miasta nie podniosły słuchawki, mimo że obie były obecne.