Decyzji jeszcze nie ma, ale dyskusja, i owszem. Szlanga tłumaczył, że rowerzyści jeżdżą jak szaleni, nie bacząc, czy na swojej drodze nie staranują staruszki z zakupami, a przecież trzeba ich dyscyplinować choćby w tym miejscu, gdzie chojniczanie spacerują.
Decyzji nie podjęto, ale na internetowych forach rozgorzała dyskusja, z której wynikało, że bynajmniej pomysłu nie oceniono jako bardzo pożytecznego. Część internautów nie zostawiło na nim suchej nitki, uznając go za kuriozalny.
Zagrożenia nie ma
Zdaniem komendanta Straży Miejskiej Tadeusza Rudnika, nie ma takiej potrzeby, by w strefie Starego Rynku wprowadzać obostrzenia dla właścicieli jednośladów. - Ten ruch nie stanowi takiego zagrożenia - mówi Rudnik. - To prawda, widzimy, że część rowerzystów gna na złamanie karku, ale nie są to zachowanie powszechne.
Łamią przepisy
Rudnik podkreśla, że na porządku dziennym jest łamanie przepisów ruchu drogowego przez rowerzystów, bo .... bardzo często oni ich po prostu nie znają. A poruszającym się pieszo strażnikom miejskim trudno powstrzymać rowerowych piratów.
- Najczęściej kartę rowerową zdobywa się w podstawówce - przypomina Rudnik. - Od tego czasu wiele się zmienia, a ludzie nie uznają za stosowne, żeby się z tym zapoznać. Więc postulowałbym więcej edukacji, mniej zakazów.