Nie trzeba było długo czekać, żeby temat podjęła opozycja. Ustami Marcina Wałdocha, stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność wyraziło swój protest przeciwko polityce burmistrza Arseniusza Finstera. Dlaczego? - Jest to krok ku całkowitej prywatyzacji - grzmi Marcin Wałdoch. - Poprzez przejęcie przez kapitał z zewnątrz. Jeśli ten wielki gracz pośród biednych firm zainwestuje, to może przedłożyć samorządom ultimatum, że wyłoży pieniądze, ale za to będzie chciał więcej udziałów.
Jak podkreśla Wałdoch, wyprzedaż przynoszącej zyski spółki to niebezpieczny i szkodliwy krok. Mariusz Brunka z PChS dodaje, że może dojść do sytuacji, że ktoś inny będzie za nas decydował i że nie będzie patrzył na interes mieszkańców. Nie wyklucza wysłania listu do ościennych samorządów, by powstrzymać tę "niepoczytalność" chojnickiego samorządu.
Tymczasem na razie jeszcze do niczego nie doszło. Bo w uchwale zapisano jedynie "rozpoczęcie procedury sprzedaży udziałów w spółce w Nowym Dworze", a więc de facto jeszcze wiele może się wydarzyć, bo to początek drogi. - Potrzebna jest przecież na to zgoda zgromadzenia wspólników - podkreśla burmistrz Arseniusz Finster. - A przecież na to, by o tym rozmawiać, muszę mieć błogosławieństwo radnych, stąd temat na sesji.
Jak dodaje, spółka stoi przed ważnymi decyzjami, jak się dalej rozwijać i w jakie wejść inwestycje dodatkowe, które mogłyby przynieść dochody. - Nie mamy interesu, żeby dopłacać do niej lwią część tego, co dają inne samorządy - precyzuje. - Partnerstwo prywatno-publiczne wydaje się więc jedynym sensownym wyjściem, a my musimy dbać jedynie o to, żeby zachować pakiet kontrolny. Dopowiada, że jeśli zgromadzenie wspólników nie poprze takiego wariantu, to wtedy będzie pytał - jak chce to zrobić?
Prezeska ZZO Lucyna Perlicka jest bardzo powściągliwa w komentowaniu zamieszania wokół spółki. - Temat nie stawał jeszcze na zgromadzeniu wspólników, więc nie będę się wypowiadać - mówi. - O zamiarze zbycia udziałów wiedziałam wcześniej, sprawdzałam, jak to wpłynie na finansowanie naszego projektu.
Jak podkreśla, jest prawdą, że kompostownia wymaga modernizacji i może to kosztować od 3,5 mln zł do kilkunastu milionów. I to nie są jedyne potrzeby zakładu.
Czytaj e-wydanie »