Wiem, co mówię. Nazwać rzeczy

I formalnie wszystko jest w porządku. Tylko nikt nie pomyślał, że mieszkańca regionu, w którym na razie jest 0 km autostrad, użycie tego słowa w nazwie firmy może irytować. A przecież można dokładniej: "Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Przyszłych Autostrad - Oddział w Rzeszowie". Może więc zastanowić się nad poważniejszą zmianą nazwy tej instytucji: "Generalnie Dyrekcja Dróg Krajowych i Trochę Autostrad"? W przypadku niektórych fragmentów działających już u nas autostrad denerwujące może być samo użycie nazwy. Na przykład połowę trasy pokonuje się jednym pasem z prędkością 60 km/h, bo drugi jest remontowany.

Przecież też można dać znać użytkownikowi takiej drogi, że ma się świadomość jej jakości. Jak się na przykład nie jest pełnoprawnym prezesem czy dyrektorem jakiejś instytucji, to się na pieczątce ma napisane "p.o." czyli "pełniący obowiązki". Jaki problem przy bramkach poboru opłat postawić tablicę z napisem "p.o. Autostrady A4"?

W internecie znalazłem ankietę. Pytanie: "Czy zdążymy z autostradami na Euro 2012" i cztery odpowiedzi do wyboru: "Tak", "Nie", "Nie mam zdania", "Odbiorą nam Euro". Ponad połowa odpowiadających uznała, że nie zdążymy, ale tylko 6,5 proc., że odbiorą nam organizację mistrzostw Europy w piłce nożnej. Gdybyśmy jednak nie zdążyli z autostradami czy stadionami, też można po prostu zadbać o odpowiednią nazwę. "Prawie Euro 2012"? "Euro 2012 Inaczej"? Zresztą nie marudźmy. Uda nam się.

A ankietom internetowym muszę się kiedyś przyjrzeć uważniej. Na innym portalu znalazłem pytanie "Najbardziej interesują cię spotkania z: 1. Gwiazdami, 2. Ciekawymi ludźmi". Gdybym był gwiazdą, byłoby mi przykro.