W ubiegłym roku Marek Kaźmierkiewicz, naczelnik wydziału architektury i budownictwa, nie wydał zezwolenia na budowę zjeżdżalni nad Niskim Brodnem. Stało się tak, bo wówczas zjeżdżalnia już stała, a roboty były bardzo zaawansowane. Ten rażący błąd burmistrz tłumaczył przeoczeniem, pośpiechem jednego z urzędników.
Nie trzeba było czekać, a w lutym powstało zamieszanie wokół budowanej hali sportowej. Okazało się, że miasto chciało zrezygnować z kręgielni i podziemnych garaży, choć te elementy funkcjonowały w dokumentach zatwierdzonych w wydziale architektury i budownictwa brodnickiego starostwa.
Fakt wyszedł na jaw
przy okazji jednej z konferencji w magistracie, gdzie burmistrz stwierdził, że inżynierowie nie nadążają z projektem. A przecież projekt jest niezbędny do uzyskania pozwolenia na budowę. Po czasie, dopiero gdy pojawiły się podejrzenia o istotne odstępstwa od zatwierdzonego projektu, magistrat wystąpił z projektem zamiennym. Ostatecznie miasto utrzymało pierwotne plany.
W magistracie
najwidoczniej mają żal
do Marka Kaźmierkiewicza, bo nie wystawił - co byłoby wbrew prawu - pozwolenia na budowę zjeżdżalni, a w obliczu podejrzeń o istotne odstępstwa od zatwierdzonego projektu budowy hali sportowej nie chciał zatwierdzić zamiennego.
Niedawno, na łamach jednej z lokalnych gazet przy okazji publikacji o fatalnym stanie wieży ciśnień przy ul. Podgórnej , burmistrz Wacław Derlicki sugerował, że sprawą powinien się zająć wydział architektury i budownictwa brodnickiego starostwa.
Nie przebierając w słowach
skwitował pracę Marka Kaźmierkiewicza.
A przecież od kontroli stanu technicznego budynków jest powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Szef wydziału architektury i budownictwa za pośrednictwem mediów wyjaśnił rolę poszczególnych organów.
Wkrótce Urząd Miejski wystąpił do inspektora nadzoru budowlanego, a dokument przedstawiono m.in. do wiadomości starosty. - Najpierw pod moim adresem zamieszcza się obelgę w gazecie, a potem do mojego przełożonego kieruje się do wiadomości pismo. Jakbym miał coś z tym wspólnego. Nie sposób było pozostawić to pismo bez odpowiedzi - mówi Marek Kaźmierkiewicz. - Nie byłoby mojego wystąpienia, gdyby nie obligowało mnie do tego wcześniejsze wystąpienie burmistrza, które sugerowało, że starosta brodnicki jako zwierzchnik administracji architekto-niczno-budowlanej ma brać udział w załatwianiu tej sprawy.
Z ramienia starosty tymi zagadnieniami zajmuje się właśnie Marek Kaźmierkiewicz.
W liście do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego Marek Kaźmierkiewicz wyraża zdziwienie próbą angażowania starostwa w sprawę wieży ciśnień. Oprócz tego urzędnik opisał konstrukcję obiektu przy ul. Podgórnej, stan techniczny konstrukcji i kroki, które należałoby podjąć. "Stan zagrożenia bezpieczeństwa ludzi i mienia wywołany stanem technicznym wieży ciśnień jest przykrą konsekwencją działań Burmistrz Miasta, który wydał negatywną decyzję, odmawiając ustalenia warunków zabudowy na przebudowę wieży" - pisze też urzędnik. W rozmowie wyjaśnia, że zgodę należało wydać wkomponowując w nią zalecenia konserwatora zabytków.
Wacław Derlicki nie pozostaje dłużny. Najprawdopodobniej z jego upoważnienia (choć nie jest to napisane) na stronie internetowej Urzędu Miejskiego odpowiada Mieczysław Komuda, informator prasowy: "Właściciele obiektu nie spełnili wymogów konserwatorskich. Obecny kształt górnej części wieży, który ma formę walca, proponowali zamienić na ośmiobok wykonany z elementów drewnianych. Na taką przebudowę nie zgodził się konserwator zabytków. W postanowieniu z dnia 4 grudnia 2002 r. odmówił akceptacji projektu przebudowy. (...) Właściciele wieży nie złożyli zażalenia na powyższe postanowienie konserwatora. Zatem burmistrz mógł wydać jedynie decyzję odmawiającą ustalenia warunków dla projektowanej przebudowy i taka decyzja została wydana 10 stycznia 2003 r. Od tej pory właściciele wieży nie przedłożyli w Urzędzie Miejskim w Brodnicy żadnej nowej propozycji przebudowy wieży ani nie wystąpili ponownie o ustalenie warunków zabudowy dla wykonania remontu wieży." Jednak przy okazji padają przykre słowa: "Kawałki betonu mogą kogoś trafić, ale jak na razie jedynie Marek Kaźmierkiewicz zachowuje się tak, jakby to on został ciężko poszkodowany w kolizji z tą twardą materią. Jako urzędnik Starostwa, a więc osoba, która może wypowiadać się jedynie w kwestiach merytorycznych dotyczących spraw za które odpowiada, pozwolił sobie na daleko idące prywatne komentarze wobec postępowania burmistrza Brodnicy. Czyni to, jak sugeruje, z upoważnienia brodnickiego starosty, a formułując je przywołuje do życia jakąś własną wirtualną rzeczywistość i nieistniejące fakty."
Okazuje się, że już w 2002 r., na krótko przed sprzedażą, Marek Kaźmierkiewicz jako inżynier konstruktor i Jędrzej Tomella z ramienia magistratu, stwierdzili, że wieża nie nadaje się do remontu.
W całej sprawie zadziwia postawa powiatowego nadzoru budowlanego. W rozmowie z jednym z inspektorów okazało się, że nie wiedzą o pokaźnym fragmencie ściany, który odpadł z kopuły wieży. Sprawą w przyszłym tygodniu zająć się ma powiatowy inspektor, Witold Sosnowski, gdy wróci z urlopu. **
