Przez ponad dwa miesiące bezrobotni tucholanie uczyli się wikliniarstwa.
Nie tylko wiklina
Po raz pierwszy na tego typu kursie, dołączono elementy trawy i brzozy. - Jest to trudniejsze, ale i ciekawsze - mówi Mariola Wiśniewska z Grudziądza, organizatorka kursu. - Wychodzimy naprzeciw wybredniejszym koneserom.
- Nauczyciele byli wspaniali, poświęcali nam dużo czasu i cierpliwości - mówili uczestnicy. - Trochę gorzej było z organizatorami, sprzęt i wiklina pozostawiały dużo do życzenia.
Po ukończeniu kursu istnieje możliwość rozpoczęcia własnej działalności gospodarczej. Czy tak się stanie, tucholscy bezrobotni jeszcze nie wiedzą. Wiedzą na pewno, że stworzone przez nich koszyki, tacki i inne wyroby przypadły im do gustu i są z siebie dumni.
PUP bez klientów?
- Jestem pełen podziwu, widzę, że pieniądze na kurs nie zostały zmarnowane - powiedział Witold Obarzanek z Powiatowego Urzędu Pracy w Tucholi. - Mam nadzieję, że już niebawem przestaniecie być moimi klientami.
Po ukończeniu kursu wszyscy otrzymali świadectwa, umożliwiające uprawianie zawodu wikliniarza. - Postaramy się im pomóc, jest to naprawdę dobra grupa, która nie chciałaby na tym poprzestać - powiedziała "Gazecie" Henryka Dziurzyńska, kierownik PUP w Tucholi. - Dobrze by było, aby znaleźli się sponsorzy, może jakieś firmy, które wykorzystałyby wyroby wikliniarskie do swoich potrzeb.
Na zdjęciu: Już po odebraniu świadectwa: Hanna Behrendt, Wioletta Bielińska, Dorota Chrapkowska, Wanda Cyls, Marzena Dobek, Grażyna Dobija, Julita Garlicka, Dorota Gierszewska, Magdalena Gliszczyńska, Dorota Grudnowska, Aleksandra Grzona, Marek Kiciński, Barbara Nowicka, Sylwia Nowicka, Anna Radziejewska, Barbara Skaja, Michalina Szczypiorska, Krystyna Wilkowska, Lidia Wolszleger oraz organizatorka Mariola Wiśniewska i Witold Obarzanek z tucholskiego PUP. **
