MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiosna wyborcza

Redakcja
Czy 14 maja pójdziemy do urn? Premier nie zaprzeczył, że to dobra data na wybory samorządowe. A może także parlamentarne.

     Jednak nowych posłów wybieralibyśmy tylko wtedy, gdyby rząd w tym układzie nie mógł rządzić i zmieniać Polski - zastrzegł Kazimierz Marcinkiewicz.
     Poparcie z warunkami
     
Możliwość wcześniejszych wyborów parlamentarnych pojawiła się przy okazji autopoprawki budżetowej. Jeśli parlament nie uchwali budżetu, to... Premier rozwiał złudzenia. Zapowiedział, że poprosi prezydenta (będzie to już Lech Kaczyński), by obowiązywało prowizorium budżetowe.
     Druga groźba to "niemożliwość rządzenia" czyli uchwalania ustaw i realizacji programu PiS. Rząd nie ma większości w Sejmie i za każdym razem musi szukać sojuszników. Poparcie kosztuje. W ubiegłym tygodniu Liga Polskich Rodzin zapowiedziała, że wstrzymuje poparcie dla działań gospodarczych rządu. Chodzi głównie o becikowe, którego rząd nie chce płacić wszystkim matkom i prywatyzację.
     Kadencja pod widzimisię
     
- Rząd opiera się na bardzo słabych podstawach parlamentarnych, musi korzystać z różnych "podpórek" - mówi prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista. - Trudno się dziwić, że chce szukać większego poparcia.
     Zgodnie z konstytucją Sejm może podjąć uchwałę o samorozwiązaniu, ale musi ją poprzeć co najmniej 2/3 ustawowej liczby posłów. Takiej większości teraz w Sejmie nie ma. Dla PiS sondaże są pomyślne, za to LPR i PSL mogłyby znaleźć się poza parlamentem. Przeciw wcześniejszym wyborom jest także SLD i PO. Jan Rokita oczekuje, że poparcie dla PiS zacznie w końcu spadać i Platforma zyska.
     - Nie ma argumentów za wcześniejszymi wyborami - mówi poseł Teresa Piotrowska (PO). - Nie powinno się skracać kadencji, bo ktoś ma takie widzimisię. Kontrakt z wyborcami jest zawarty na cztery lata i przez ten czas trzeba realizować przedwyborcze projekty. Zdaniem posłanki to tylko próba postraszenia koalicjantów parlamentarnych, gdyby nie chcieli poprzeć budżetu.
     Skrócić czy wydłużyć?
     
Na hasło "wybory" od razu pojawia się sprawa skrócenia kadencji samorządu. Do 1998 roku radnych gmin wybieraliśmy w maju. Kadencję przedłużono dopiero, gdy wprowadzano reformę i miały się odbyć wybory do rad powiatów i sejmików wojewódzkich.
     - Termin wiosenny jest lepszy, ale to nie znaczy, że konieczny - uważa Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. - Zmiany trzeba zapowiedzieć wcześniej i w ustawie zapisać, że kadencja trwa trzy i pół roku. Ale to od następnej kadencji.
     Prof. Winczorek ma wątpliwości, czy skrócenie kadencji samorządu jest zgodne z konstytucją, z zasadą demokratycznego państwa prawa. - Byłaby to epizodyczna ustawa, czyli koniunkturalne wykorzystanie sytuacji, w której sondaże sprzyjają PiS - mówi. - Ja doczekałbym końca kadencji i przedłużył ją do wiosny, by samorządy już wybrane pracowały do końca - proponuje.
     Wygrać wszystko
     
Samorządowcy często powtarzają, że inna ekipa przygotowuje projekt budżetu, inna jest rozliczana za jego realizację. Ale tak dzieje się raz na cztery lata.
     Z tymi argumentami nie zgadza się Felicja Gwincińska, przewodnicząca Rady Miasta w Bydgoszczy. - Przecież projekt budżetu trzeba przygotować do 15 listopada, a uchwalić do końca marca następnego roku. Nowi mają wystarczająco dużo czasu, by dokonać korekt. Zmienił się rząd, siła dominująca w parlamencie i to chce się przenieść na samorządy. To jest chyba prawdziwy powód.
     Sojusznika wcześniejszych wyborów samorządowych PiS znalazłby w Samoobronie. Ale pewnie nie za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska