https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wirusy w natarciu

Małgorzata Goździalska
Jan Pawłowski był wśród wielu pacjentów, którzy wczoraj szukali pomocy u lekarza Piotra Ignatowskiego w przychodni MZOZ przy ul. Kaliskiej we Włocławku
Jan Pawłowski był wśród wielu pacjentów, którzy wczoraj szukali pomocy u lekarza Piotra Ignatowskiego w przychodni MZOZ przy ul. Kaliskiej we Włocławku Fot. Wojciech Alabrudziński
Kolejki w aptekach, mniej dzieci w żłobkach i przedszkolach, przychodnie pełne pacjentów! We Włocławku rozpoczął się sezon przeziębień. Lekarze apelują: czapki na głowę!

Włocławskie przychodnie od kilku dni są szturmowane przez pacjentów, skarżących się na ból gardła, kichających i kaszlących. - To jeszcze nie grypa - uspokaja doktor Andrzej Kasprzak, kierownik przychodni rejonowej nr 2 Miejskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej przy ul. Wienieckiej. - Na razie pacjentów trapią głównie infekcje górnych dróg oddechowych.

A przeziębionych pacjentów w przychodniach ciągle przybywa. Lekarze najczęściej stwierdzają u chorych zapalenia gardła, krtani, zatok, w przypadku najmłodszych pacjentów także - uszu. - Często są to infekcje wirusowe - podkreśla doktor Andrzej Smarczewski z poradni lekarza rodzinnego nr 9 przy ul. Płockiej.

Pamiętaj o głowie!
Zdaniem personelu medycznego, wielu zachorowań można byłoby uniknąć, gdybyśmy uznali, że szalik i czapka to o tej porze roku niezbędnik każdego wychodzącego na dwór. Tymczasem, mimo dwudziestostopniowego mrozu, na włocławskich ulicach wciąż widać nie tylko nastoletnie dziewczyny i chłopaków paradujących bez czapek. A lekarze mówią wprost - przez głowę ucieka więcej ciepła niż przez stopy! - Gdyby ktoś wyszedł na mróz bez butów uznany by został za wariata, ale mało kogo dziwi fakt, że przy niskich temperaturach chodzimy bez czapki - mówi doktor Smarczewski.

A więc czapki na głowę! Co pomoże nam jeszcze zapobiec przeziębieniom? Przede wszystkim ubieranie się "na cebulkę". Dla organizmu bowiem groźne jest zarówno wyziębienie, jak i przegrzanie.

Często też pacjenci lekko podziębieni ratują się dostępnymi w aptece bez recepty medykamentami. - Sprzedajemy ostatnio sporo tabletek na gardło, syropów na kaszel, środków takich jak "Fervex" czy "Gripex" - mówi Hanna Kasperkiewicz, współwłaścicielka apteki "Zawiśle".

Syrop nie pomoże
Jak jednak twierdzą włocławscy farmaceuci, większość infekcji, które dopadają włocławian jest leczonych antybiotykami. I tego typu lekarstwa są w ostatnich dniach sprzedawane na receptę. W aptece "Zawiśle" częściej nawet niż tabletki od bólu gardła czy syropy od kaszlu.

Niestety, nie wszyscy pacjenci stosują się do zaleceń lekarzy i kładą się do łóżek. Nie dotyczy to jednak maluchów. Zakatarzone i zainfekowane dzieci, chodzące do żłobków i przedszkoli na ogół pozostają w domach. Jak się dowiedzieliśmy, frekwencja w niektórych placówkach sięga mniej niż 80 procent, co znaczy, że ponad 20 procent maluchów choruje.

Belfer też choruje
Podobnie jest we włocławskich szkołach. W Zespole Szkół nr 8 we Włocławku nieobecnych było wczoraj 20 procent uczniów. W komplecie nie stawili się także uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika we Włocławku. W każdej klasie brakowało po kilku licealistów. Choroby dopadły także kilku nauczycieli w tej placówce. - Na szczęście, mają oni krótkie, najczęściej trzydniowe zwolnienia - mówi dyrektor Jerzy Rutkowski (także lekko przeziębiony).

Czy to już szczyt zachorowań? Niestety, lekarze twierdzą, że gdy mrozy odpuszczą, może być jeszcze gorzej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska