TWENTE - WISŁA 4:1 (2:1)
Bramki: de Jong (32), Janko 2(45+1, 57), Janssen (80) - Biton (9).
WISŁA: Pareiko - Lamey, Jaliens, Chavez, Diaz - Sobolewski, Nunez - Kirm, Jirsak (68. Wilk), Iliev (68. Paljić) - Biton
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, lecz defensywa Wisły i bramkarz Pareiko odpierali je z dobrym skutkiem. Atakujący w zapamiętaniu piłkarze Twente w 9 min. kompletnie zignorowali indywidualną akcję Bitona i Izraelczyk strzelił nie do obrony pod poprzeczkę. Lepiej "Biała Gwiazda" nie mogła tego spotkania rozpocząć.
Później jednak dało o sobie znać stare polskie powiedzenie: "Miłe złego początki". Drużyna z Holandii podkręciła tempo swoich akcji, miejscowi częściej dochodzili do sytuacji bramkowych i w 32 min. osiągnęli swój cel. Po indywidualnym błędzie Jelinsa - de Jong wyrównał. Inna rzecz, że i Pareiko mógł lepiej interweniować. Drużyna Twente opanowała sytuację, dominowała na boisku i jeszcze przed zejściem na przerwę Austriak Janko wykorzystał kolejny błąd krakowskich defensorów.
Po zmianie stron przebłysk niezłej gry mieli podopieczni Roberta Maaskanta. Ale po niespełna kwadransie Janko ponownie wpisał się na listę strzelców i odebrał rywalom ochotę do gry. Dowodem panowania zespołu Twente był czwarty gol zdobyty przez Janssena przy udziale Pareiki, który przepuścił futbolówkę pod brzuchem.
To druga wysoka przegrana w LE mistrzów Polski. Wcześniej w Krakowie ulegli oni 1:3 duńskiemu Odense