Pomysł odciążenia ruchu na wiadukcie wzdłuż ul. Wroniej i pod tunelem na Kapitulnej był prosty. Otwarcie dla ruchu kołowego przejazdu przez torowisko przy ul. Kaliskiej, miało kosztować około miliona złotych. Planowano bowiem również wykonanie podjazdów, rogatek i
przebudowę skrzyżowania
ulic Okrzei z POW, by wyjeżdżającym z Kaliskiej umożliwić jazdę prosto, do placu Wolności, bez nakazu skrętu w prawo. Prezydent Władysław Skrzypek liczył jednak na to, że możliwe będzie obniżenie nakładów o około 200 tysięcy złotych. Kolej jest bowiem dłużnikiem miasta, zalega ze spłatą podatku od nieruchomości.
Większości włocławskich kierowców takie rozwiązanie wydawało się bardzo atrakcyjne. Miasto zyskałoby bowiem kolejną "bramę" nie tylko w stronę osiedli Południe czy Michelin, ale również uprościłoby dojazd ze śródmieścia na Zazamcze.
Mimo wielu spotkań, obietnic i uzgodnień, mimo interwencji posłów i senatorów, zgłaszanych zarówno w centrali PKP, jak i w ministerstwach, ostatecznej zgody nie ma.
W lipcu doszło do kolejnego spotkania, zainicjowanego przez włocławski magistrat. Uczestniczyli w nim przedstawiciele PKP nie tylko z Warszawy, ale także Gdańska i Torunia. - To nie były wyłącznie rozmowy - _mówi Józef Mazierski, zastępca prezydenta Włocławka. - _Pojechaliśmy na ulicę Kaliskiej, pokazaliśmy, jaka jest sytuacja pod tunelem na Kapitulnej i na wiadukcie na Wroniej.
_Przedstawiciele kolei
poprosili o dodatkowe dane, dotyczące między innymi natężenia ruchu samochodowego w tym rejonie miasta. Zostały one przygotowane przez Miejski Zarząd Dróg i przesłane do Gdańska. - Czekamy na odpowiedź, która powinna nadejść w ciągu 30 dni _- informuje Lidia Piechocka-Witczak, rzeczniczka prezydenta Włocławka.
**
Wizja lokalna na torowisku
BARBARA SZMEJTER

Czy ten przejazd zostanie kiedykolwiek otwarty dla samochodów?
Przedstawiciele kolei zastanawiają się, jak "ugryźć" włocławski problem, dotyczący przejazdu na ulicy Kaliskiej.