Zobacz wideo: Włamywali się do domów w całej Polsce. Zatrzymała ich bydgoska policja

Dość często słyszymy o zwalczaniu przez policjantów przestępczości narkotykowej, samochodowej, gospodarczej. Czasami dochodzi do zatrzymań, które wyglądają jak produkcje filmowe, a o innych nie jest „głośno”.
Zwalczanie przestępczości przeciwko mieniu, czyli np. włamań, kradzieży, bywa niełatwe. Ogromną pomocą na przestrzeni ostatnich lat, w tej materii, okazał się monitoring, który niejednokrotnie odgrywa kluczową rolę w typowaniu sprawców takich przestępstw.
Policja tygodniami rozpracowywała sprawę włamań do domów w Kujawsko-Pomorskiem
Bywa również tak, że rozpracowanie szajki włamywaczy poprzedzone jest miesiącami analizowania informacji, łączenia ze sobą faktów i sprawdzania, czy za dokonanymi przestępstwami stoją ci sami sprawcy.
Jedna z takich właśnie spraw zajęła policjantom Wydziału Kryminalnego KWP w Bydgoszczy kilkanaście tygodni.
Początkowo włamania do domów, do których dochodziło na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, pozornie nie miały ze sobą nic wspólnego. Dochodziło do nich w różnych miejscowościach, oddalonych od siebie powiatach i dość sporym odstępie czasu, zawsze wtedy, gdy domownicy byli nieobecni - relacjonuje mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Złodzieje z Warszawy wchodzili przez okna, gdy domowników nie było w domu
Sprawcy wchodzili do wnętrza przez okna niezabezpieczone roletami, ale ani w domach, ani na zewnątrz na posesji nie było monitoringu.
Kradli głównie pieniądze i biżuterię. - Trzeba podkreślić, że niejednokrotnie w domach pokrzywdzeni przechowywali sporą gotówkę, która nie była szczególnie głęboko schowana ani zabezpieczona w sejfie. Podobnie było z biżuterią i zegarkami, gdzie wartość utraconych przedmiotów sięgała kilkunastu tysięcy złotych - dodaje mł. insp, Chlebicz.
Można nawet powiedzieć, że sprawcy, po wyłamaniu okien, wchodzili do środka i zabierali to, co znaleźli bez większego trudu, a cała „akcja” trwała maksymalnie 10 minut.
Analiza zgłoszeń wykonana wspólnie z policjantami Wydziału Kryminalnego z Torunia pozwoliła na przypuszczenie, że za przestępstwami mogą stać ci sami sprawcy. Dalsze zbieranie informacji, przeglądanie dostępnych monitoringów umożliwiło wytypowanie samochodu, który pojawiał się w pobliżu miejsc, gdzie następnie dochodziło do włamań.
Aby namierzyć sprawców trzeba było przejrzeć monitoring i zatrudnić antropologa
- Policjanci spędzili wiele godzin na oglądaniu nagrań, zanim ustalili, że z włamaniami mogą być związani mieszkańcy Warszawy - dowiadujemy się od policjantki.
W sprawie konieczne było powołanie biegłego z dziedziny antropologii, co zdarza się bardzo rzadko. Jego opinia utwierdziła policjantów w typowaniu włamywaczy.
Ostatecznie dwaj mieszkańcy Warszawy (Pragi-Północ) w wieku 22 oraz 26 lat zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty dokonania 5 włamań do domów na terenie Torunia i powiatu konińskiego. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokurator z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
Złodzieje z Warszawy zgarnęli łupy warte ponad pół miliona złotych
Z informacji policjantów wynika, że mężczyźni mogli działać na terenie całego kraju, włamując się do kilkudziesięciu domów. Gotówka, biżuteria i zegarki, które stanowiły najczęściej ich łupy, warte mogły być nawet 600 tys. złotych.
Na włamania jeździli autem na kradzionych, najczęściej dzień wcześniej, tablicach rejestracyjnych, a z czasem auto zarejestrowali na osobę, która wcześniej utraciła swoje dokumenty.
Na wniosek prokuratora sąd zdecydował o aresztowaniu podejrzanych na 3 miesiące.
Policjanci Wydziału Kryminalnego KWP w Bydgoszczy prowadzą analizę włamań do domów i mieszkań. Policjanci nie zapominają również o sprawach, które nie zostały wykryte wcześniej. Analiza takich postępowań pozwoliła wytypować włamania, których sprawcami byli najprawdopodobniej zatrzymani warszawiacy.
Postępowanie przygotowawcze nabiera tempa i niewykluczone, że mężczyźni usłyszą kolejne zrzuty.