Uchwałę budżetową radni przyklepali na piątkowej sesji rady miasta. Trwało to długo - na prezydencki projekt radni przystali po ponad ośmiogodzinnej dyskusji. Najbardziej zadowolony z końcowego rozstrzygnięcia był sam prezydent Andrzej Pałucki.
- To dobry moment dla Włocławka i dobrze rokujący - mówił po piątkowej sesji. - Tym bardziej, że wbrew różnym opiniom, jest to budżet naprawdę bardzo prorozwojowy. Cieszę się w imieniu włocławian, bo daje to możliwość rozpoczęcia szeregu inwestycji.
Za uchwaleniem budżetu opowiedzieli się oczywiście radni SLD. Ręce na tak podnieśli również rajcy Platformy Obywatelskiej. - Było to naszym obowiązkiem - mówi Andrzej Kaźmierczak - szef klubu radnych PO.
- Mimo tego ryzyka, które tutaj podjęliśmy, większym grzechem byłoby nie przyjęcie tego budżetu - dodaje Andrzej Kaźmierczak. - Spowodowałoby to i chaos, zamrożenie inwestycji i niepotrzebne przepychanki.
- Ten budżet jest niewykonalny przez tą ekipę - twierdzi Jarosław Chmielewski z PiS. - I dlatego głosowaliśmy przeciw. 200 mln na inwestycje, podczas gdy w zeszłym roku zrealizowano tylko 40 procent. To budżet czysto wyborczy i myślę, że są za małe w nim nakłady na sport i na kulturę.
Zachowawczo podeszli do tematu radni WWS. W najważniejszym momencie wstrzymali się od głosu. - To nie jest nasz budżet - komentował na gorąco szef klubu Janusz Dębczyński. - Zachowaliśmy się, tak jak się zachowaliśmy. Bo zdecydowana większość naszych postulatów nie została uwzględniona. A zmiany prezydenta są kosmetyczne. Ale nie byliśmy przeciwni budżetowi, dlatego też tak, a nie inaczej głosowaliśmy.
Najważniejsze wskaźniki prezydenckiego budżetu to dochody na poziomie 430 mln zł. Deficyt wyniesie blisko 170 mln zł.