Włocławek. Groźny wypadek
Sześć osób, w tym roczne dziecko, ciężarną kobietę i kierowcę opla odwieziono do szpitala.
- Widziałem wszystko - mówił w chwilę po zdarzeniu jeden ze świadków wypadku. - Opel wjechał w przystanek, kierowca był schylony, leżał na kierownicy, cały się trząsł i tak jakoś piszczał. Ludzie potem mówili, że dostał ataku padaczki.
- Kobieta w ciąży nie zdążyła daleko uciec, osłaniała wózek z dzieckiem - opowiadał kolejny mężczyzna. On sam na widok terenowego opla, jadącego
wprost na grupę pasażerów czekających na przystanku, zdążył odskoczyć. - Na szczęście ten opel nie jechał bardzo szybko - mówił z ulgą.
Do zdarzenia doszło w samo południe na przystanku MPK przy włocławskim dworcu. Terenowy opel frontera jadący od strony Torunia, zjechał nagle na prawą stronę drogi, sunąc prosto w stronę przystanku, w rejonie którego znajdowało się około dwudziestu osób. Pojazd najpierw staranował automat z napojami, później wjechał w przystanek, poważnie go uszkadzając. Świadkowie mówią o wielkim huku, słyszanym ze sporej odległości.
Większość osób zdążyła uciec. Wezwane na miejsce karetki pogotowia zabrały ostatecznie do szpitala sześć osób: kierowcę opla, ciężarną kobietę oraz jej roczne dziecko, znajdujące się wcześniej w wózku oraz jeszcze trzy dorosłe osoby. - Na szczęście nikt nie doznał poważnych obrażeń - mówiła w dwie godziny po wypadku nadkom. Małgorzata Marczak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Na obserwacji w szpitalu
na wszelki wypadek, pozostanie jedynie dziecko. W chwili wypadku siedziało w wózku, była z nim ciężarna mama i 28-letni ojciec. Dorośli po opatrzeniu powierzchownych ob-rażeń zostali zwolnieni do domu.
Policja nie chciała wczoraj potwierdzić informacji o ataku padaczki kierowcy opla. - Mamy na razie wstępną opinię lekarza z pogotowia, ale to nie są pewne dane - mówiła nadkom. Małgorzata Marczak.
- Wszystko wskazuje na to, że kierowca rzeczywiście zasłabł - twierdził natomiast Dariusz Po-litowski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej we Włocławku.
- Bardzo mocno trzymał się kierownicy, nie mogliśmy go od niej oderwać.
Kierowcą opla był 42-letni Litwin, Tadeouch I., mieszkający od pewnego czasu w gminie Lu-banie i prowadzący w Polsce interesy. Z nieoficjalnych informacji, jakie udało nam się zdobyć wynika, że już wcześniej zdarzały mu się kłopoty ze zdrowiem. Zemdlał, na przykład, niedawno podczas jednej z oficjalnych uroczystości. W chwili wypadku, był trzeźwy.