Biuro poselskie Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Jagiellońskiej we Włocławku jest otwarte , jak przed tradedią w Łodzi, od godz. 8.00 do 16.00. - Praktycznie jednak pracujemy do godziny dwudziestej, bo przed wyborami jest znacznie więcej pracy - mówi Jan Stocki.
Wczoraj w biurze zastaliśmy posła Łukasza Zbonikowskiego . Urzędowali także pracownicy biura - Joanna Dzięgielewska i Jan Stocki. - Nie przedsięwzięliśmy żadnych dodatkowych środków ostrożności - mówi Jan Stocki. - Mam nadzieję, że to co się stało w Łodzi, nigdy się nie powtórzy, że był to tylko przypadek jednostkowy.
Czy po wydarzeniach w Łodzi pracownicy biura włocławskiego biura PiS bez obaw przystępują do pracy? - Przed wyborami mamy tyle pracy, że nie ma czasu się bać - mówi Jan Stocki. - Bardziej przejęci atakiem na biuro PiS w Łodzi są nasi interesanci.
Jednym z nich był Mirosław Glazik, poeta z Kowala. - Jestem poruszony tym, co się stało - mówi przejęty. - Ale jeśli się boję, to o pracowników biura, nie o siebie.
Czy bycie politykiem staje się niebezpieczne? Jak się dowiedzieliśmy, w stosunku do posła Łukasza Zbonikowskiego wcześniej były kierowane groźby. Jak twierdzi parlamentarzysta, niektóre z nich miały związek z publikacjami zawartymi w gazetce wydawanej przez Prawo i Sprawiedliwość- "Pismo". O groźbach tych parlamentarzysta poinformował policję.
Pracownicy biura twierdzą też , że od czasu do czasu do biura przychodzą awanturujący się interesanci, ale bezpośrednich ataków na nich nie było.
(goz)
