Wybiera się sama, bo jak mówi, wtedy ma więcej czasu na pomyszkowanie w mieście, w którym się urodziła i w którym przed wojną jej rodzice mieli dom przy pl. Jagiellońskim 6. A Siegrid Loh to wnuczka Waltera Heyna, prawnuczka Juliusza, którzy byli wydawcami pierwszych chojnickich pocztówek.
W Chojnicach interesuje ją wszystko, a szczególnie wydawnictwa związane z dawnymi dziejami miasta. Ma więc na półce album wydany przez muzeum, ma też publikację Promocji Regionu Chojnickiego złożoną z przepięknej kolekcji starych kartek pocztowych Tadeusza Święcickiego.
No i z Tadeuszem Święcickim może sobie porozmawiać o tamtych czasach, bo to chodząca encyklopedia.
Z sentymentem wspomina dom przy pl. Jagiellońskim, gdzie był wspaniały ogród z fontanną, pełen róż, w którym przyjmowano gości w upalne dni. Na urodzinach dziadka był nawet sam Julian Rydzkowski. Siegrid Loh pokazuje wyblakłe zdjęcia tego miejsca. A także zdjęcie swoich rodziców i dwie siostry.
Dlaczego wyjechała z Chojnic? - W domu mówiliśmy po niemiecku, w szkole po polsku - uśmiecha się. - Byliśmy Niemcami, a po wojnie dla nich był tu zły czas.
Opowiada, że jako uczennica szkoły podstawowej nie mogła pojąć propagandowych filmów, w których pokazywano, jak Niemcy mordują ludzi, jak są źli. - Jak to możliwe - zadawała sobie pytanie. - Przecież moi rodzice, mój dziadek są dobrzy.
Teraz w Chojnicach czuje się jak w Europie. I będzie tutaj wracać.
Czytaj e-wydanie »