Na kolejnej kartce ze zbiorów Tadeusza Święcickiego widać Charzykowy od strony jeziora. Pogoda musiała być wymarzona, bo ludzie siedzą na plaży, opalają się, taplają w wodzie. Dla letników zbudowano pomost, przebieralnie i kawiarenki. Dla nich są wypożyczalnie kajaków i innego sprzętu. Gdy przyjeżdżają na dłużej, mogą zatrzymać się w hotelu "Bellevue", prawie tak samo jak teraz, bo obiekt o tej samej funkcji i tej samej nazwie znajduje się w tym samym miejscu, co niegdyś. Na kartce znajduje się nazwa miejscowości, która dziś nie jest poprawna - nie mówimy i nie piszemy Charzykowo, tylko Charzykowy, a ile jest kłopotów z odmianą, wie prawie każdy mieszkaniec regionu.
O rzut kamieniem
Charzykowy leżą 5 km od Chojnic, nad jeziorem Łukomie, które teraz nazywa się po prostu Charzykowskim. W latach 30-tych ubiegłego wieku miały niecałe 400 mieszkańców, była tam szkoła powszechna z jedną tylko klasą, restauracja, piekarnia, sklep kolonialny. Malowniczo położone, wśród lasów, sprzyjały wypoczynkowi miejscowych, z pobliskich Chojnic warto było przyjeżdżać tu na wakacje - nic więc dziwnego, że pensjonaty i wille powstawały jak grzyby po deszczu. Był tu raj dla wędkarzy - w jeziorze łowiono okonie, płotki, liny, szczupaka, suma, leszcza, sielawę czy sandacza. W okolicznych lasach nie brakowało grzybów. Rydze wyginęły dopiero w latach 70-tych XX w. i dziś trudno je znaleźć w czasie wędrówek po lesie.
Kto chciał spędzać czas nie tylko na wędkowaniu, zbieraniu grzybów i leżeniu do góry brzuchem, w Charzykowach miał taką okazję. To tu królowały sporty wodne, w tym żeglarstwo, którego miejscowość jest kolebką w Polsce.
Weiland i nie tylko
W latach 20-tych XX w. w Charzykowach grono miłośników żagli założyło pierwsze w Polsce Stowarzyszenie Przyjaciół Żeglarstwa. Był wśród nich Otton Weiland, z zawodu kuśnierz, który marzył o tym, żeby do Charzyków ściągać amatorów pływania pod żaglami. Własną łódź rybacką przerobił na żaglówkę i tak mu się to udało, że w jego ślady ruszyli zamożniejsi koledzy. Dopiero po I wojnie światowej przywiózł z Berlina łódź w pełni profesjonalną, która nazywała się "Rausch" (Upojenie) i pływała po Jeziorze Charzykowskim. Żyłką do interesów wykazał się w tym czasie Jan Gierszewski, który z myślą o letnikach otworzył restaurację, postawił przebieralnie, hangar na sprzęt wodny, pomost, ławki i stoły, plac zabaw dla dzieci. To tu Stowarzyszenie Przyjaciół Żeglarstwa znalazło odpowiednie warunki do uprawiania swojego hobby. W 1920 r. urządzono pierwsze regaty, w dwa lata później stowarzyszenie miało już dwanaście żaglówek, wtedy też przemianowali się na Klub Żeglarski Chojnice. Jego pierwszym prezesem został Otton Weiland, w składzie klubu można spotkać m.in. posła, burmistrza, fabrykanta wódek, zegarmistrza, dentystę, kupców, nauczycieli, rolnika. W 1928 r. wśród żeglarskiej braci doszło do animozji i niesnasek, w wyniku czego konkurencyjną działalność wobec Gierszewskiego zaczął prowadzić Weiland. Wybudował hotel i restaurację, i tak powstał "Bellevue".
Po lodzie też
Żeglarze nie tylko rozkoszowali się bryzą na jeziorze. Zimą, gdy jezioro było skute lodem, wymyślili inną zabawę, która też przyniosła im rozgłos. Budowali ślizgi, zwane też ślizgowcami albo bojerami. Pierwszy i tu był Weiland, który w latach 20-tych próbował swych sił na Jeziorze Zakonnym w Chojnicach na pojeździe przypominającym żaglówkę, ale poruszającym się bez trudu po lodzie. Był zbity z desek i zaopatrzony w żagiel. Z biegiem lat ślizgi stawały się coraz doskonalsze i chojnicko-charzykowska elita żeglarska myślała nawet o wyczynach olimpijskich. W 1936 r. delegacja wybrała się do Berlina, by rozeznać możliwości. Byli tak dobrzy, że w 1938 r. zakwalifikowali się do udziału w międzynarodowych regatach lodowych w Tallinie i mimo że nic tam nie zwojowali, to sam udział był niewątpliwą sensacją.
Zarówno tradycje żeglarskie, jak i bojerowe są do dziś żywe w Charzykowach, gdzie odbywa się wiele prestiżowych imprez tego typu. Dwa kluby - Chojnicki Klub Żeglarski i Ludowy Klub Sportowy w niczym nie ustępują przodkom i mają w swoich szeregach wiele żeglarskich sław. O tym, że poziom szkolenia jest tu wysoki, może świadczyć fakt, że właśnie w Charzykowach będzie centralny ośrodek szkolenia w klasie Optymist.
Miasto i wieś
Dziś z Chojnic do Charzyków jest coraz bliżej. Mieszczuchom nie chce się oddychać spalinami i wynoszą się z miasta na stałe, nie tylko na sezon. Piękne wille to dziś w Charzykowach widok powszedni. W wakacje letnisko gości tłumy. Czeka tu na nich to samo co przed laty - można popływać, połowić i zbierać grzyby. Jest rozrywka - letnie kino i amfiteatr, dyskoteki i koncerty. Można wynająć pokój w ośrodku wypoczynkowym, ekskluzywnym pensjonacie, przespać się na polu namiotowym. Rangę miejscowości podnosi i to, że to właśnie tu ma swoją siedzibę dyrekcja Parku Narodowego "Bory Tucholskie". Kiedy miasto wraz z gminą dopną swego i zbudują tu promenadę oraz port jachtowy, a na dodatek powstanie hala sportowa z prawdziwego zdarzenia, Charzykowy będą jeszcze bardziej atrakcyjnym miejscem do wypoczynku. Na dodatek dobrze się będzie do nich jechało - po zmodernizowanej drodze, z chodnikami i ścieżkami rowerowymi. Słowem, żyć, nie umierać.
Woda, las, powietrze
Maria Eichler

Charzykowy nie od dziś są znaną miejscowością letniskową. Już przed wojną przyjeżdżali tu nie tylko chojniczanie, by zaczerpnąć świeżego powietrza i wypocząć z dala od miasta.