Woda spływa w Chobielinie. Ale siana z łąk i tak nie będzie

16 sierpnia rolnicy z sołectwa Stary Jarużyn interweniowali u starosty nakielskiego w sprawie zalewania ich łąk i pól nadnoteckich. Inicjatorem interwencji był sołtys Józef Bączek. Reakcja władz powiatu była natychmiastowa. Trzy dni później zwołane zostało spotkanie wszystkich zainteresowanych stron na przystani w Nakle.

Byli starosta Tomasz Miłowski i wicestarosta Andrzej Kindermanem, przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, Zarządu Zlewni Noteci, Gospodarstwa Rybackiego Ślesin, także władze gminy Nakła, Szubina, Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, szubińskiej Gminnej Spółki Wodnej. Nie mogło też zabraknąć rolników.

Rolnicy mówią o nieprawidłowym użytkowaniu jazu w Chobielinie Młynie przez ślesińskie gospodarstwo rybackie. Uważają, że spiętrzenie wody jest za duże. Dlatego zalewa ich łąki i pola. Podczas spotkania wśród przyczyn wymieniono też - relacjonują nam w nakielskim starostwie - wysokie opady deszczu, brak środków na meliorację oraz brak bagrowania Noteci, niedrożne przepusty i nienależycie utrzymywane urządzenia melioracyjne. Podczas spotkania sołtys Bączek pokazał filmy obrazujące rozmiary zalań.

Starosta nakielski wystąpił już z wnioskiem do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu o podjęcie natychmiastowych działań doraźnych w celu uszczelnienia brzegów rzeki, zlikwidowanie wyrw i ubytków w przylegających groblach oraz o usunięcie zatorów i udrożnienie przepustów będących jedynym odpływem wody z łąk. Ponadto wystąpił do gminy Nakło o czyszczenie przepustu pod drogą Chobielin-Występ. Także do bydgoskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych o przychylne rozpatrywanie wniosków poszkodowanych rolników o odstąpienie od opłat dzierżawnych i - dodatkowo - do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - by nie cofała dopłat bezpośrednich... - Konieczne jest - informuje starosta - aby Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zajął się systematycznym wykaszaniem roślin z dna i brzegów rzeki, nieodzowne jest też jej bagrowanie...

- Po tym spotkaniu z władzami mam mieszane uczucia - mówi Mieczysława Palicka z Janowa: - To nie jest pierwsze w sprawie zalewania naszych łąk i pól. Bo to nasz problem od lat. Władza jak zawsze obiecuje i nic się nie zmienia. Rolnikami nikt się nie przejmuje. Projektant stawów w Ślesinie powiedział na spotkaniu, że za komuny było lepiej - rowy były czyszczone, rzeka bagrowana, brzegi wykaszane. Dziś nie ma na to pieniędzy. Oto przyczyna. I ja się z tą opinią zgadzam. Władza chce, ale niewiele może...

Józef Bączek, sołtys wsi Stary Jarużyn, Chobielin, Wymysłowo: - Władze szybko zareagowały na nasze interwencje. I za to trzeba urzędników pochwalić. Najważniejsza sprawa: woda szybko spływa z naszych łąk i pól. Tylko w naszym sołectwie zalanych jest 300 hektarów. A razem z sąsiednimi sołectwami około 1000 ha. Dlaczego woda teraz szybko spływa? Bo otwarty jest jaz, o który rozpoczęła się cała awantura. Nie pozwoliliśmy zamknąć, ale okazało się, że właściciele stawów w Ślesinie mają prawo regulować wysokość wody, czyli... mają prawo zalewać nasze pola i łąki. Dał je im kiedyś, bez jakichkolwiek ekspertyz, starosta nakielski. A my za to, że nie pozwoliliśmy zamknąć jazu jesteśmy teraz wzywani na policję! I nas chcą ukarać. A kto ukaże tych, którzy zalewali nasze łąki i pola? Dziś jaz jest otwarty i pracuje wykaszarka. Czyli sukces. Ale siana już z tych łąk w tym roku nie będzie. Do załatwienia jest więc sprawa odszkodowań za poniesione przez nas straty. To średnio 3 tys. zł od hektara.

Do tematu wrócimy.