Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Stępniewski o ekstralidze: - Nie przepisy, a rynek musi regulować wydatki

(jp)
Jesień 2010 rok. Wojciech Stępniewski, jeszcze jako prezes Unibaksu, świętuje brąz w ekstralidze.
Jesień 2010 rok. Wojciech Stępniewski, jeszcze jako prezes Unibaksu, świętuje brąz w ekstralidze. Mariusz Murawski
Wojciech Stępniewski po sześciu latach dowodzenia Unibaksem został na najbliższe trzy sezony prezesem Speedway Ekstraligi. Jakie są jego plany i jak sobie wyobraża rozgrywki po tym czasie?

- To była kwestia zmęczenia Unibaksem, nowego wyzwania czy może większych pieniędzy?
- Sześć lat w jednym klubie to kawał czasu. Zwłaszcza, że to niemal bez przerwy praca pod dużą presją. Niewiele osób wie, jak ciężkie to zajęcia i z jak wieloma emocjami trzeba sobie radzić. Sygnalizowałem moje plany radzie nadzorczej, więc dla nikogo nie była to niespodzianka. Na pewno nie rozstawaliśmy się w gniewie. Lata w Unibaksie mnóstwo mnie nauczyły. Dzięki temu mogę teraz na pewne rzeczy spojrzeć z innej strony, dostrzec problemy, których bez tych doświadczeń pewnie bym nie zauważył.

- Co było dla pana najtrudniejsze w ciągu tych sześciu lat w Toruniu?
- (po długim namyśle) Chyba organizacja pierwszego turnieju Grand Prix w 2010 r. To wielka impreza i pochłonęła mnóstwo naszych sił i emocji. Jeśli chodzi o drużynę ligową, to sam sezon był w sumie najłatwiejszy. W każdym razie dużo łatwiejszy niż zima, w czasie której trzeba zadbać o komfort pracy.

- Największa porażka?
- Myślę, że brak wypracowania skutecznego systemu szkolenia juniorów. Przez sześć lat nie trafił nam się talent w Toruniu na miarę Patryka Dudka czy braci Pawlickich. Odpowiedzialność za to biorę na siebie, bo choć pieniędzy na ten cel nigdy w klubie nie żałowaliśmy, to jakoś nam nie wychodziło. Może będzie takim chłopakiem Paweł Przedpełski?

- Teraz przed panem stanęły zupełnie nowe wyzwania i od razu pojawiła się krytyka. Wiele osób zakłada, że będzie pan sprzyjał Unibaksowi.
- W ciągu ostatnich tygodni spółka podjęła wiele ważnych decyzji, ale czy choć jedna ewidentnie sprzyjała Unibaksowi? Weźmy choćby pod uwagę Kalkulowaną Średnią Meczową. Przecież dla toruńskiego klubu korzystniejszy byłby limit w wysokości 41 punktów, jak wcześniej planowaliśmy.

- Kluby protestowały także przeciwko Ryszardowi Kowalskiemu. Zdaniem wielu działaczy, jako prezes ekstraligi skłócił środowisko, a teraz znowu jest w zarządzie w roli wiceprezesa.
- Po ponad miesiącu wspólnej pracy wiem, że jest to fachowiec w kwestii regulaminów i sportu żużlowego. Nic złego nie mogę na jego temat powiedzieć. Trzeba być bardzo ostrożnym w ocenianiu jego pracy. Zwłaszcza, jeżeli dokonuje się takiej oceny bez znajomości funkcjonowania spółki. Dla właściwego działania Enea Ekstraligi praca wiceprezesa Ryszarda Kowalskiego jest istotna.

- Długo trwało przygotowanie nowego regulaminu. Które z kwestii wzbudziły najwięcej dyskusji?
- Myślę, że dwie, które do dziś budzą wielkie emocje, czyli wysokość Kalkulowanej Średniej Meczowej i liczba drużyn w eks-tralidze od sezonu 2014. Środowisko było bardzo podzielone w tych dwóch kwestiach. W dawnej formule własnościowej spółki trudno byłoby osiągnąć porozumienie.

- A skąd pomysł na likwidację KSM za rok? Przecież zmiana może znowu spowodować wzrost budżetów klubów.
- Ostatnie dwa, trzy lata wiele kluby nauczyło, co widać choćby w tym sezonie transferowym. Kilku prezesów dotarło do punktu krytycznego, kilka klubów z trudem uniknęło bankructwa. Nie ma już licytacji na siłę, na kredyt. Duże pieniądze płacą kluby, które na to stać i to jest zdrowe rozwiązanie. Uważam, że rynek zawsze najskuteczniej wszystko będzie regulował, a nie sztuczne ograniczenia. Po to jest proces licencyjny, żeby aspiracje i możliwości klubów weryfikować. KSM niczego nie załatwi, to działacze sami muszą stworzyć sobie nowe narzędzia w negocjacjach z zawodnikami.

- To jednak broń obosieczna. Jak poradzi sobie liga, gdy nie będzie tej odpowiedzialności i zabraknie kilku klubów, które przesadzą z wydatkami?
- Dlatego kluby muszą podpisywać kontrakty, na które mają pokrycie w budżecie. Sytuacja w żużlu jest specyficzna, bo rozmowy ze sponsorami dopiero się rozpoczynają po skompletowaniu składu. Sam wiem, że w tym okresie stąpa się po kruchym lodzie, ale tym bardziej potrzebny jest zdrowy rozsądek, zwłaszcza ten ekonomiczny.

- Od lat dyskusje w ekstralidze wzbudzają nawierzchnie, a teraz pojawią się komisarze toru. Na czym będzie polegała ich praca?
- To muszą być osoby z dużym doświadczeniem żużlowym. Chcemy doprowadzić do tego, aby wszystkie tory były przygotowywane zgodnie z regulaminem, gwarantowały ciekawe widowiska, a przede wszystkim były bezpieczne dla zawodników. W regulaminie są od dawna surowe kary za narażanie ich zdrowia, a teraz chcemy znaleźć ludzi, którzy będą w stanie to wyegzekwować. To ma duży wpływ na wizerunek ligi, a pośrednio na rozmowy z partnerami biznesowymi. Myślę, że w większości komisarzami torów będą byli sędziowie.

- Dlaczego z ekstraligi spadną aż trzy drużyny?
- Przede wszystkim z powodów finansowych. O dziesięciu drużynach możemy znowu pomyśleć, gdy spadną koszty kontraktowania zawodników i organizacji spotkań. Teraz są wywindowane tak wysoko, że dochodowe dla większości klubów jest zaledwie kilka spotkań w sezonie: derby, mecze na szczycie i dla dwóch ekip finał. Sam wiem, że do półfinałów i potyczek o brąz trzeba dokładać. Osiem zespołów w ekstralidze jest w tej chwili najbardziej atrakcyjnym produktem pod względem sportowym. Zobaczmy, jaka była w minionym sezonie różnica między Tarnowem i Gdańskiem. Przy ośmiu drużynach poziom powinien być bardzo wyrównany i każdy będzie mógł stworzyć mocny skład.

- Kontrakt podpisał pan na trzy lata. Jak pan sobie wyobraża ekstraligę po tym czasie?
- Pomysłów mam mnóstwo, o wielu jeszcze nie wspominałem. Myślę, że na początku roku przygotuję takie expose, w którym zaprezentuję swój program i zamierzenia na trzy najbliższe lata. Pierwszą nowością są obowiązkowe ubezpieczenia, które zagwarantują pewien spokój zawodnikom i klubom. Chciałbym przede wszystkim, aby ludzie żużla myśleli pod kątem przyszłości całej dyscypliny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska