Nie zabrakło też rycerzy, którzy mieczami dowodzili swego męstwa i zręczności. W strugach ulewnego deszczu oglądaliśmy oblężenie średniowiecznych murów.
- Niestety, tym razem w pełnej realizacji naszych planów przeszkodziła nam pogoda - mówi Michał Woźniak, dyrektor Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie, organizator imprezy.
- Tak obfitych opadów deszczu nie było na Pałukach dawno. Stąd też część atrakcji musieliśmy okroić. Niemniej jestem pełen podziwu dla widzów, którzy nie zważając na pogodę przybyli w sobotni wieczór na podzamcze, by obejrzeć natarcie Grzymalitów na warownię Nałęczów.
Tym razem bowiem w Wenecji został odtworzony jeden z epizodów rozgrywającej się na przełomie XIV i XV wieku Wielkopolskiej wojny domowej. Rywalizowały wówczas dwa najznaczniejsze rody - Grzymalici i Nałęcze. W zależności od tego, której z rodzin udało się zasiąść bliżej króla, ta brała najważniejsze urzędy i stanowiska kasztelanie, starostwa, województwo, a nawet stolec prymasa Polski. To oczywiście nie podobało się poszkodowanej stronie, która najeżdżając na majątki swych konkurentów starała się zniszczyć ich potęgę i odebrać przywileje.
Właśnie po jednym z takich najazdów, którego inicjatorem był Mikołaj Nałęcz z Wenecji, spłonęły dobra arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzanty Grzymality. Wtedy to miały paść słowa, że Mikołaj to wcielony diabeł z Wenecji. Grzymalici nie zapomnieli również o krwawym rewanżu najeżdżając wenecki zamek.
- Dokładnego opisu tej sytuacji nie posiadamy, pozwoliliśmy więc sobie oczywiście uwzględniając historyczne realia puścić wodze fantazji. Dla uatrakcyjnienia widowiska wprowadziliśmy do zamku jeźdźca, który porwał małą Nałęczównę - dodaje Woźniak. - Jest bardziej niż pewne, że Mikołaj będzie chciał córkę odzyskać, mamy więc temat do następnego spektaklu.
W przedstawieniu wzięło udział ponad 20 osób - członków bractw rycerskich ze Złotowa koło Barcina, Golubia Dobrzynia oraz Giżycka. Po nim nastąpił efektowny fire-show.
Równolegle z pokazami na podzamczu odbył się również turniej łuczniczy, zmagali się też ciężkozbrojni rycerze. Najlepszym łucznikiem okazał się Zbigniew Jakubowski z Golubia - Dobrzynia (czołowy polski strzelec, za zwycięstwo otrzymał puchar ufundowany przez Beatę Gaik - wicestarostę żnińskiego), drugie miejsce zajęła Gracjanna Wesołowska ze Złotowa (tym razem jako rycerz Gracjan), trzeci był Andrzej Stasiński również z Golubia - Dobrzynia. Wśród rycerzy decyzja o zwycięstwie zapadła przy... stole, bowiem kilkakrotnie wznawiana walka nie mogła wyłonić wygranego i pokonanego.
Ostatecznie puchar Dyrektora Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie przypadł Rysiowi Krzyżakowi (Ryszard Richter) z Golubia - Dobrzynia, równorzędne miejsce zajął rycerz najemny Mateusz Skass z Giżycka, trzeci był Przemysław Zając z golubsko-dobrzyńskiego Bractwa Rycerskiego.
- Oblężenie zamku i festyn historyczny nie był ostatnią tegoroczną imprezą w Wenecji - zastrzega Michał Woźniak. - Są już kolejne pomysły. Tym razem będziemy chcieli przyciągnąć do Wenecji turystów, którzy zjadą na Pałuki, by wziąć udział w biskupińskim Festynie Archeologicznym. O szczegółach będziemy informować.