Rada gminy na wniosek wójta Dariusza Ciesielczyka dokonała zmian w budżecie. Jedną z nich jest zwiększenie wydatków na wynagrodzenia pracowników jednostek gminnych.
Radny Marcin Czaplicki nie ukrywa, że ma wątpliwości co do intencji wójta.
- Uważam podobnie jak wójt, że podwyżki się należą, ale na dwa miesiące przed wyborami uważam, takie coś to jest słabe - mówi.
Wójt odpowiada, że on ale i radny Franciszek Pałucki od początku kadencji zwracali się o podniesienie wynagrodzeń.
- Mogłem to zrobić na początku i jak zostałem wójtem, to o tym myślałem. Tylko, że wiedziałem, że będą takie argumenty, że to jest słabe. Postanowiłem najpierw poszukać pieniędzy na te podwyżki. Cały czas szukałem oszczędności, aby ograniczyć wydatki i przeprowadzić regulację wynagrodzeń. Wójt wymienia, że znalazł oszczędności, bo nie zatrudnił szefa zakładu komunalnego co dało ponad 70 tysięcy złotych, ponadto dokonał przesunięć pracowników między stanowiskami, nie zatrudniając nowych osób.
- Póki co jesteśmy radą w miarę zgodną i możemy te podwyżki dać. Przyjdzie nowy wójt, nowa rada i miną kolejne lata. A osoby z wyższym wykształceniem pracują za najniższą krajową.
Jak mówi Dariusz Ciesielczyk liczył się z krytyką, szczególnie teraz przed wyborami.
- Przyjmuję to na klatę. Nie ma problemu - dodaje.
Firmy płacą więcej swoim pracownikom
- Oczywiście te podwyżki się należą, tylko mówię że to nieodpowiedni czas. Martwię się żeby to dla wójta nie był strzał w kolano - mówi radny MarcinCzaplicki.
Wójt zapewnia, że więcej pieniędzy na podwyżki nie oznacza, że nie będą realizowane jakieś inwestycje - drogi czy chodniki.
Jednocześnie zapewnił, że regulacja podwyżek dotyczyć będzie nie tylko urzędu gminy, ale także pracujących w szkołach (pracownicy obsługi) czy zakładzie komunalnym.
FLESZ - Jak zabezpieczyć mieszkanie wyjeżdżając na wakacje?