Pisanki z niteczek, haftowane poduszki, figurki i choinkowe ozdoby z barwionego makaronu - proszę bardzo. Pani Róża Góralska z Wołuszewa w gminie Aleksandrów Kujawski wyczaruje je w mig. Podobnie jak piękne róże z bibułki czy papierowe bukieciki i ozdobne kolorowe kule. Albo bibułkowe aniołki czy Mikołaje.
- Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Mój brat pięknie rysował, a ja nie bardzo. Bardziej ciągnęło mnie do prac ręcznych - próbuje zlokalizować źródło swojego hobby. Jej mama, Halina Zakrzewska, która sama pięknie haftuje, szyje, wykonuje rozmaite ozdoby, w tym koszyczki ze składanych pasków papieru, uważa, że w obu paniach zakiełkowały geny jej ciotki Justyny. - Pochodziła z Wilna i - jak pamiętam - robiła mnóstwo pięknych rzeczy - tłumaczy pani Halina.
Pierwsze prace rękodzielnicze próbowała robić mała Róża w wieku 6-7 lat. Chwytała za igłę i kolorowe nici, i na płótnie lnianym, z którego wcześniej wyciągała nitki, haftowała poduszki. Wzory brała nie z gotowych szablonów, ale z wyobraźni. Haftowanie tą metodą pozostało jej do dziś. - Zaczynam mieć do krzyżykowego haftu większe serce niż do papierowych prac. Mam ochotę wrócić tylko do haftowania - przyznaje.
Bo teraz tworzy głównie z papieru i bibułki, czasem z makaronu, szyszek albo nici, usztywnianych klejem, którymi owija balonik, a potem wypuszcza z niego powietrze, usuwa z nicianej konstrukcji, ozdabia ją piórkiem albo jakimś innym materiałem i tak powstaje oryginalne jajko wielkanocne.
Pokazuje dziesiątki barwnych cudeniek, w tym piękne róże i kwiaty przypominające... karczochy, tyle że kolorowe. - Nad taką gałązką z różami siedzę około godziny. Najczęściej przy telewizorze, a latem na ławce w ogródku - śmieje się mieszkanka Wołuszewa.
Swoje prace Róża Góralska pokazywała na kiermaszach w Służewie, w Przysieku koło Torunia, w aleksandrowskim Miejskim Centrum Kultury, gdzie w kwietniu będzie razem ze swymi cudeńkami bohaterką spotkania z cyklu "Ludzie z pasją". - To miłe, gdy ludzie chwalą, pytają, jak ja to robię, skąd czerpię pomysły - przyznaje zawodowa kucharka z artystyczną duszą.
Na pytanie o życiowe marzenie mówi o innej swojej pasji - kulinariach. - Gdybym miała odpowiednią ilość pieniędzy, otworzyłabym własną restaurację. Serwowałabym mięsa na różne sposoby, wędliny własnej roboty i własnej roboty ciasta - zdradza. Nic dziwnego, że gdy rodzina spotyka się na uroczystościach, w domowej kuchni rządzi pani Róża, a nie jej mama, też świetna kucharka.
Czytaj e-wydanie »