Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wreszcie dojrzeliśmy do elegancji

Rozmawiała Joanna Pluta [email protected]
- Ubrania, które dla Mody Polskiej projektował między innymi Jerzy Antkowiak, teraz wracają do łask. To, co eleganckie i ciekawe zwykle wraca - tłumaczy Wojnicka.
- Ubrania, które dla Mody Polskiej projektował między innymi Jerzy Antkowiak, teraz wracają do łask. To, co eleganckie i ciekawe zwykle wraca - tłumaczy Wojnicka. Jarosław Pruss
Bawełna i jedwabie zamiast poliestru, stonowane kolory w miejsce bardzo wyrazistych, mężczyźni, którzy czasem dbają o swój wygląd bardziej niż ich partnerki - o tym, jak zmieniło się nasze podejście do mody w ciągu ostatniego ćwierćwiecza rozmawiamy z Teresą Wojnicką.

- Schyłek lat 80. to jeden z najmniej wdzięcznych czasów dla mody. Nie mieliśmy gustu?
- To rzeczywiście czas, w którym jeszcze męczyliśmy się trochę z tym, co nam w modzie przyniosły lata 80. Nie ukrywajmy, że wtedy na polskich, zresztą nie tylko, ulicach królowała stylistyka, która teraz zaskakuje. Począwszy od krzykliwych kolorów, przez materiały, których nie chcielibyśmy teraz na siebie wkładać, bluzek ze zbyt dużymi poduszkami na ramionach, aż po fryzury i makijaże, spod których nie za bardzo było widać twarz. Mimo to projektanci czerpią teraz inspiracje z tamtych czasów. I robią to z powodzeniem.

Przeczytaj także: Naród, który nie nadążał
- Jak to?
- Oczywiście w tej chwili wygląda to zupełnie inaczej. Do stonowanego stroju można dodać jakiś ekstrawagancki element, wyrazisty dodatek, jeden element stroju w krzykliwym kolorze, albo na przykład kilka elementów biżuterii. Nie może być jednak tego za dużo, a reszta naszego wyglądu - czyli fryzura i makijaż - powinny z tym strojem korespondować.
Moda końca lat 80. i początku lat 90. może być kopalnią inspiracji, trzeba tylko wiedzieć, jak szukać i co wybrać. Możemy ubrać na przykład obszerny sweter, który działa jak sukienka, a do tego ogromną krzykliwą, połyskującą broszkę.

- Zmiana ustroju wpłynęła też na poszerzenie naszych horyzontów. Zaczęliśmy się przyglądać temu, jak wyglądają ludzie na Zachodzie. Chcieliśmy być tacy jak oni, jeśli chodzi o kwestie wyglądu?
- Świat otworzył się dla nas, a my otworzyliśmy się na świat. Pojawiły się zagraniczne kolorowe magazyny, z których czerpaliśmy inspiracje. Na początku oczywiście nie było takiej dostępności do ubrań, jak w tej chwili. Ale nie ma co narzekać. Jeśli się czegoś bardzo chce, to można. W tamtym czasie ważna była nasza wyobraźnia, a gdy nie można iść do sklepu i po prostu kupić danej rzeczy, to trzeba wytężyć kreatywność, zastanowić się, jak tu coś takiego znaleźć lub stworzyć. I z tej kreatywności zrodziło się dużo dobrego.

- Dużo dobrego, ale przypomnijmy, że lata 90. w modzie przypominały trochę worek, do którego wrzucało się wszystko - koronki, połyskliwe bluzki, dresy... To wszystko było modne, wzorowaliśmy się na gwiazdach z Zachodu.
- Wzorowaliśmy się, owszem, czasem - niestety - nadmiernie się tym wszystkim zachwycając. To było niebezpieczeństwo tych lat. Kobiety, bo na razie rozmawiamy przede wszystkim o kobietach, nie dopasowywały ubrań do siebie, wybierały rzeczy modne nie zważając na to, że dana rzecz może do nich zwyczajnie nie pasować. Przecież nie każdemu będzie dobrze w minispódniczce albo obcisłej długiej sukience czy legginsach.
Ale wówczas jak coś się udało zdobyć, to się to po prostu nosiło bez względu na to, czy pasuje do naszej figury czy nie. Jednocześnie należy pamiętać, że prócz napływów z Zachodu mieliśmy tu w Polsce wielu projektantów, którzy w tamtych latach święcili triumfy. Byli nagradzani na świecie, polska moda cieszyła się wielkim uznaniem. To stało w opozycji do tego natłoku zachodniej mody. Na szczęście już ślepo za modą nie podążamy.

- Chyba bym się z panią nie zgodziła. Raz na jakiś czas coś jest tak modne, że chodzi w tym połowa Polski. Na przykład teraz - kurtki typu parka w zielonym kolorze.
- To są jednak rzeczy, które nie są jakoś bardzo rzucające się w oczy. Pasują do większości pań, są wygodne, sportowe. Każda nosi ją inaczej, z innymi dodatkami. Co mnie niepokoi w modzie młodych kobiet w tej chwili, to dwie rzeczy. Po pierwsze fakt, że młode dziewczyny teraz niepokojąco mocno szukają wygody. A to powoduje, że czasem wyglądają, jakby nie za bardzo o siebie dbały, spod stroju nie wyłania się kobieta. Z drugiej strony natomiast widzę też inne dziewczęta, które próbują ubiorem uzbroić się w seksapil. Piętnasto-szesnastolatki powinny cieszyć się swoją młodością i świeżością, a nie szukać w sobie seksapilu, czy strojem dodawać sobie lat. Myślę, że najlepiej to wszystko wypośrodkować. Jest grupa młodych kobiet, które ubierają się z rozmysłem, które mają świetne wyczucie stylu, wiedzą, co do nich pasuje i co ze sobą łączyć.

- Początek tego wieku to jeszcze jedno zjawisko w modzie, którego wcześniej nie było, a mianowicie blogerki.
- I właśnie w tym zjawisku widzę przyszłość i nadzieję dla polskiej mody. Jestem zachwycona takimi dziewczętami. To jest właśnie to, co działo się przed laty, ale na większą skalę. Dziewczyny są kreatywne, szukają czegoś tylko dla siebie, działa ich wyobraźnia, inspirują przez to inne kobiety. To nie do przecenienia. W tej chwili możemy czerpać ze wszystkich stylów i wszystkich czasów. W Polsce odbywa się bardzo dużo targów mody, tygodni mody. Panuje w tym wszystkim totalny eklektyzm. Na wiele możemy sobie pozwolić. Możemy szaleć, ale to inne szaleństwo niż 20-25 lat temu. Można powiedzieć - szaleństwo kontrolowane.

- Jaka będzie polska moda za 25 kolejnych lat?
- To bardzo trudne pytanie. Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale moda zatacza koła. Co jakiś czas wracamy do pewnych stylów. A już przede wszystkim zawsze w końcu, zmęczeni stylem shoppingu, wracamy do elegancji, do materiałów w dobrym gatunku, do klasyki. I myślę, że właśnie w tę stronę będziemy zmierzać. Ale kto wie...

- Porozmawiajmy przez chwilę o mężczyznach. Ćwierć wieku wystarczyło, żeby obudzić w nich miłość do mody?
- Szczerze mówiąc czasami z niepokojem patrzę na niektórych panów. Kiedyś chyba geny męskie były bardziej wyczuwalne (śmiech). Nie chcę nikogo obrazić, ale ja osobiście wolę taką surową męskość. To bardzo dobrze, że panowie dbają o siebie, obchodzi ich, jak wyglądają, w co są ubrani. Ale jednocześnie niepokoi mnie nadmierna uwaga poświęcona własnej osobie. Wszystko jest w porządku, jeśli jest w tym umiar. Zresztą to jest właśnie tajemnica dobrego stylu - umiar, równowaga i klasyczna elegancja. To się zawsze obroni.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska