https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławki. Pies nie miał wścieklizny, ale był groźny

(mona)
- Właścicielka zgodziła się, by uśpić owczarka - zapewnia Andrzej Zieliński, wójt gminy Papowo Biskupie. - Przecież pogryzł trzy osoby! Ale nie miał wścieklizny.

Kiedy opisaliśmy historię psa, który został uśpiony po tym, jak pokąsał trzech mieszkańców Wrocławek, zawrzało. Czytelnicy pytali jakim prawem to zrobiono zamiast wziąć go na obserwację?
Zapytaliśmy o to wójta.

- Uśpił go gminny weterynarz, ale wcześniej porozumiał się w tej sprawie z lekarzem powiatowym w Chełmnie - wyjaśnia Andrzej Zieliński. - Właścicielka również się na to zgodziła.

Zofia Klimczak, kierownik laboratorium wirusologii Zakładu Higieny Weterynaryjnej:
- Przeprowadziliśmy testy, zbadaliśmy mózg psa i wynik jest ujemny - nie ma wścieklizny - informuje Zofia Klimczak. - Zresztą, pamiętam, że w dniu zdarzenia dzwonił do mnie lekarz weterynarii, który wcześniej osobiście szczepił tego psa przeciwko wściekliźnie. Było więc oczywiste, że raczej nie może jej mieć. Badanie w tym przypadku to jedynie dopełnienie formalności, potwierdziło to, czego spodziewał się lekarz. Nie musieliśmy nawet robić badania biologicznego.

Wyprzedzając Czytelników pytamy raz jeszcze: zatem dlaczego taki los spotkał czworonoga?

- Były do tego przesłanki, owczarka trudno było uspokoić - podkreśla wójt Zieliński.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska