Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrzucił „Babuszkę” do studni, przysypał kamieniami. Sąd: Skazał ją na pewną śmierć [wideo]

Maciej Czerniak
Śledczych doprowadził do P. jego brat, który chciał wyłudzić od swojej bratowej okup za milczenie w sprawie zabójstwa
Śledczych doprowadził do P. jego brat, który chciał wyłudzić od swojej bratowej okup za milczenie w sprawie zabójstwa Dariusz Bloch
Władysław P. w 1998 roku zabił samotnie mieszkającą Helenę S. Pobił ją, wrzucił do studni, a potem przysypał deskami i kamieniami. Przez kolejnych 18 lat mieszkał po drugiej stronie szosy.

- To jest sprawa z tak zwanego Archiwum X. Nie można jednak powiedzieć, że prawda była zawarta - jak to bywa w takich sprawach - w pierwszym tomie akt - mówił w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy sędzia Sławomir Ciężki, uzasadniając wyrok, który wcześniej odczytała sędzia Anna Warakomska. - Prawda wyszła na jaw dopiero wiele lat później.

Władysław P. został skazany na 15 lat więzienia. Sąd uznał, że jest on winny śmierci 74-letniej Heleny S., mieszkanki miejscowości Strzelce Górne pod Bydgoszczą. Zabójstwo zostało popełnione 16 stycznia 1998 roku. Ciało Heleny S. znaleziono na dnie studni. Kobieta była przysypana drewnianymi balami i kamieniami.

Biegli, którzy przeprowadzili sekcję zwłok, stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną śmierci było wykrwawienie. Ono z kolei było spowodowane krwiakiem, który powstał po pęknięciu nerki.

Sędzia podkreślił, że Władysław P. wrzucił Helenę S. żywą do studni. - To był styczeń. Zbliżała się noc - mówił sędzia Ciężki. Oskarżony musiał zdawać sobie sprawę z tego, że skazuje S. na pewną śmierć. - Mieszkańcy wiedzieli, że studnia w gospodarstwie Heleny S. potrzebuje jakiegoś czasu, by napełnić się wodą - mówił sędzia.

Kobieta zdążyła w dzień swojej śmierci napoić zwierzęta gospodarcze. Utrzymywała się ze skromnego inwentarza i skrawka ziemi przy domu. Mieszkała samotnie.

Zabójstwo w Strzelcach. "Babuszka" miała bać się P.
Władysław P. miał już wcześniej - co podkreślał w swojej mowie końcowej w procesie prokurator Mirosław Wałęza - odgrażać się, że zabije S. Z zeznań świadków, na których powoływał się oskarżyciel, wynikało, że w dzień śmierci „Babuszki” (bo tak okoliczni nazywali Helenę S.) pili z Władysławem P. piwo na tzw. kamieniach (miejscu spotkań ówczesnej młodzieży w Strzelcach, niedaleko sklepu spółdzielczego). P. miał powiedzieć, że załatwił „starą kur...”.

- Byli grupą znajomych, czasami nachodzili Helenę S., starszą panią w jej domu. Uznawali to za zabawę. Choć też wspólnie dokonywali przestępstw, kradzieży na jej szkodę - podkreślał prok. Wałęza. Dodał, że na wsi znany był mit, jakoby S. pochodząca „zza Buga” przechowywała w domu jakieś „złote monety z Rosji”. W ten sposób prokurator argumentował założenie, że motywem zbrodni był między innymi rabunek.

Sędzia Ciężki powiedział, że sąd nie przyjął takiej kwalifikacji. Uznał jednak, że Władysław P. zamordował „Babuszkę” dopuszczając się szczególnego okrucieństwa.

Skazany ma obecnie 41 lat. Przez lata, jakie minęły od zbrodni, zdążył założyć rodzinę, ma troje dzieci. Przez cały czas mieszkał po drugiej stronie szosy przecinającej Strzelce, niemal naprzeciwko dawnego gospodarstwa Heleny S. Zatrzymano go w 2016 roku w pracy. Dorabiał sobie kładąc glazurę w jednym z mieszkań w bydgoskim Fordonie.

Zagadka śmierci „babuszki”. Brat zeznawał w sprawie brata

Był badany psychiatrycznie. Stwierdzono u niego lekki stopień upośledzenia. P. - jak ustaliliśmy - po zabójstwie kilka razy próbował odebrać sobie życie. Śledczy dotarli do jego zeszytów, notatek. Pisał w nich o sobie, używając pseudonimu. Zapiski stały się przedmiotem analizy prokuratury. P. krótko po śmierci S. miał przyznać się swojemu bratu Wiesławowi, że ją zabił. Ten próbował potem wyłudzić od bratowej okup „za milczenie”.

Prokurator Wałęza zapowiedział, że prawdopodobnie złoży wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku. Wcześniej wnosił o 25 lat więzienia. Obrońca P., adw. Marta Zaorska, która w swojej mowie końcowej żądała uniewinnienia, nie chciała komentować wyroku. Powiedziała, że będzie wnioskowała o uzasadnienie.

W marcu 2016 roku doszczętnie spłonęła restauracja Gazdówka, znajdująca się w podbydgoskim Żołędowie. Z ogniem walczyło wówczas 15 zastępów straży pożarnej. Strażakom udało się uratować część hotelową i SPA. Lokal został już odbudowany.

Najtragiczniejsze pożary w powiecie bydgoskim z ostatnich la...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska