Wszystkie tajne służby nagrywają wszystko

Platformy nie zmiotła afera hazardowa ani informatyczna. Może dokona tego afera taśmowa?
Afera taśmowa jest niesłychanie dziwna. Tygodnik "Wprost" dostał od kogoś taśmy. Nie jest to bowiem rezultat dziennikarskiego śledztwa dotyczącego zazwyczaj jednej, a nie kilkunastu najważniejszych osób w państwie. Dziennikarze nie mają takich możliwości podsłuchiwania. Zdecydowanie ważniejsze jest to, że upubliczniono nie tylko nieformalne porozumienia pomiędzy formalnie niezależnymi od siebie instytucjami - ujawniono także jakość funkcjonowania polityków. Obraz europejskiej, obytej na salonach Platformy zaczyna się bardzo mocno chwiać.

Między zupą a drugim daniem panowie ustalili, kto nie będzie ministrem finansów i co z tego będą mieli rządzący?
Takie rzeczy zawsze ustala się w rozmowach kuluarowych, a dopiero później podejmuje się oficjalne decyzje. Tak wszędzie robi się politykę. Natomiast złym miejscem do tego jest kawiarnia lub restauracja. Dość dziwnym zwyczajem jest to, że o sprawach państwowych politycy rozmawiają w miejscach publicznych. To złe przyzwyczajenie. Takich rzeczy nie robiono nawet podczas konspiracji solidarnościowej. Nie jest złem rozmowa o zmianach na stanowiskach ministerialnych, ale należy napiętnować miejsce takiego spotkania.

Jacek Rostowski przestał być ministrem finansów, a właśnie nowelizowana jest ustawa o Narodowym Banku Polskim i Radzie Polityki Pieniężnej. Realizowany jest scenariusz z tamtego spotkania?
Oznacza to, że porozumienie między dwoma niezależnymi formalnie od siebie instytucjami zostało zawarte i skonsumowane.

Tylko że działania NBP miały wpłynąć na utrzymanie się Platformy u władzy. Dziki kraj?!
A skądże, to tylko nieformalne porozumienie. To nie jest przestępstwo.

Opozycja już domaga się dymisji ministrów, a najlepiej całego rządu.
Ona jest od tego, żeby wyolbrzymiała wszystkie fakty świadczące źle o rządzących. Tylko pamiętajmy, że pewne działania są złamaniem prawa, przestępstwem, a inne - używając najłagodniejszej formuły - są nieobyczajne. W tym przypadku mamy do czynienia z brakiem obyczaju i nieprzestrzeganiem ducha konstytucji. Porozumienia pomiędzy prezydentem a Kongresem Stanów Zjednoczonych zawierane są codziennie. Cały czas pracuje się tam nad kompromisami, choć są to instytucje niezależne od siebie. Ale oni nie robią tego w restauracjach, tylko w służbowych gabinetach.

Ale żeby agencje podsłuchiwały własnego szefa?!
Nie jestem pewien, czy zrobiły to nasze agencje, czy też inne służby - np. zagraniczne. Tygodnik "Wprost" na razie nie ujawnił i zapewne nigdy nie ujawni, skąd ma te taśmy.

Jaki interes miałyby obce służby, żeby to nagrać?
Wszystkie tajne służby nagrywają wszystko, co uda im się podsłuchać. Rosyjskim służbom bardzo przydałaby się akurat taka sytuacja dziś w Polsce. Nie mamy jednak żadnych dowodów, że zrobiły to ich służby.

Nie należałoby powołać komisji śledczej?
Do tego potrzeba jest większości sejmowa, a ona należy do rządu, który nie jest zainteresowany jej powołaniem. I ona nie powstanie. Natomiast zapewne premier dzisiaj powie o wyciągnięciu najostrzejszych konsekwencji wobec sprawców tej afery i zdecyduje być może o losie niektórych bohaterów tych taśm. Tylko tego możemy się spodziewać.

Zobacz także: Afera z taśmami Sienkiewicza i Belki. Halicki z PO: Premier nie uległ [stenogramy rozmów]