Kto nie czytał ordynacji, może trafić do rejestru skazanych.
W 2001 roku znowelizowano ordynację wyborczą do Sejmu, wprowadzając surowe rygory rozliczania kampanii i równie surowe kary za ich złamanie. W rok później przepisy te prawie żywcem skopiowano w ordynacji samorządowej. Po paru miesiącach odbyły się wybory, a wkrótce po nich zaczął się istny horror.
Scenariusz się powtarza
Tylko w Kujawsko-Pomorskiem do policji i prokuratur trafiły setki doniesień przeciw członkom komitetów wyborczych, którym zarzucano złamanie ordynacji. Wśród nich znalazł się m.in. pełnomocnik "Porozumienia Samorządowego", którego kandydatem był późniejszy prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, czy pełnomocnik finansowy Regionalnego Porozumienia Samorządowego, a potem włocławski starosta Piotr Stanny. A także zwykli, Bogu ducha winni ludzie. Prywatnie większość prokuratorów nie kryła, że nowa ustawa to klasyczny bubel.
Teraz, po czterech latach, sytuacja znów się powtarza. Tyle tylko, że w tym roku komisarze wyborczy z Bydgoszczy, Torunia i Włocławka skierowali do policji i prokuratur 169 karnych doniesień, zaś po wyborach 2002 roku było ich aż 470.
Jak zostać przestępcą
Wiosną tego roku ujawniliśmy, że trzech kandydatów na lipnowskich radnych bez wiedzy pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego "Zgoda", zleciło druk ulotek. Zapomnieli jednak zapłacić rachunków, a potem probowali zatuszować tę sprawę. Przed sądem grodzkim stanął jednak pełnomocnik, który dowiedział się o sprawie dopiero z naszego artykułu. Ukarano go symboliczną 100-złotową grzywną.
Gorszy los może spotkać pełnomocnika komitetu działającego w jednej z toruńskich gmin. Po wyborach dowiedział się, że do wystawionej już faktury musi dopłacić 3,50 zł. Sumiennie uregulował należność, a po paru miesiącach prokurator postawił mu zarzuty. Jeśli uzna je sąd, jak pospolity przestępca trafi do rejestru skazanych.
Najwięcej doniesień dotyczyło pozyskiwania funduszy przez komitety już po wyborach. Były też zarzuty przyjmowania pieniędzy od osób fizycznych, czy przesłanie sprawozdań po terminie. Procesy grożą nawet za to, że zakładając rachunek bankowy nie zawarto w umowie z bankiem zastrzeżenia o zakazie wpłat przez osoby fizyczne.
Prokuratorzy są ostrożni
Zdaniem dyrektora bydgoskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Marka Krawczaka, trudno się w tym wszystkim doszukać złej woli, czy chęci popełnienia oszustwa. Większość czynów wynika po prostu z niewiedzy, a jej powodem są zm.in. byt częste nowelizacje przepisów. Dyrektor włocławskiego biura KBW Jacek Kraszewski podkreśla, że działacze małych, samorządowych komitetów wyborczych traktowani są przez ordynację równie surowo jak zawodowi politycy.
Prokuratury i sądy z dużą ostrożnością stosują te restrykcyjne przepisy. Dotychczasowa praktyka wykazuje, że już na szczeblu prokuratur większość spraw kończy się warunowym umorzeniem.