Wybory Prezydenckie. Niepokoje przełożyły się na spokój [komentarz]

Odnosiłam wrażenie, że fejsbukowicze woleli przez weekend zamieszczać posty: "idźcie głosować, bo..." zamiast zwykle wklejanych zdjęć z imprez, na których odurzają się piciem i jedzeniem, z powodu niezadowolenia z tego, w jakim kraju żyją. To dobry znak, bo świadczyć może o przejmowaniu odpowiedzialności za to, co z nami jest i będzie. Narzekasz? Zrób coś. Nie robisz? Nie masz prawa narzekać. Osobiście przekonuje mnie taka postawa, bo zmniejsza liczbę malkontentów. Świadczy też o tym, że zaangażowanie zwykłych ludzi w naprawę miejsca, w którym żyjemy wzrasta z roku na rok, a dzięki temu jesteśmy bardziej świadomi wybierając polityków mówiących nie co, ale jak zrobić.

Po drugie wyniki wyborów wskazują na to, że wielu z nas poszło do urn, aby pokazać władzy, że jej nie akceptuje. Sondaże, działające zresztą jak samospełniająca się przepowiednia, nie zatrzymały w domu "zwolenników" Kukiza czy Palikota. Wyborcy mniej niż dotychczas przejęli się medialną promocją najważniejszych kandydatów. Przede wszystkim chcieli wyrazić swój pogląd, który świadczy o tym, jakiego państwa oczekują. Ze wstępnych ustaleń można już wnioskować, że chcą państwa nowoczesnego, z którego nie trzeba będzie wyjeżdżać do innych krajów, aby zarobić na podstawowe potrzeby. Chcą też państwa, w którym syta władza nie będzie arogancka. Zwłaszcza w Toruniu, gdzie wiele środowisk - od biznesu po kulturę - od kilku lat angażuje się w ruchy oddolnie zmieniające miasto, niechęć do arogancji władzy widać bardzo mocno.

Sonda pomorska.pl. Na kogo zagłosujesz w drugiej turze?