Według sondażowych wyników, Emmanuel Macron zdobył 58,2 proc. głosów. Z kolei jego rywalka, liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen uzyskała 41,8 proc.
Było to drugie starcie obu polityków w drugiej turze wyborów prezydenckich. W 2017 roku Marine Le Pen przegrała z Macronem uzyskując 33,90 proc. głosów.
Głosowanie, do którego uprawnionych jest ponad 48 Francuzów, trwało od godz. 8.00. Lokale wyborcze zostały zamknięte o godzinie 20.00. Z informacji przekazanych przez francuskie MSW wynika, że wyjątkowo niewielu obywateli zdecydowało się pójść w niedzielę do urn. Na godzinę 17.00 frekwencja w pierwszej turze wyniosła bowiem 63,2 procent. To najniższy wynik od 1969 roku.
"Wybory decydujące o przyszłości Francji i Europy"
Podczas swojego ostatniego wiecu w miejscowości Figeac w okolicach Tuluzy Emmanuel Macron przekonywał, że niedzielne wybory są decydujące dla przyszłości Francji i Europy.
– Wybory 24 kwietnia są referendum nad wiernością wobec naszych wartości, naszą historią, i tym kim jesteśmy naprawdę. My jesteśmy za. Nic nie jest przesądzone, więc bądźcie przekonujący. Niech 24 kwietnia będzie początkiem nowej wymagającej ery walk, życzliwości i ambicji dla Francji i Europy. Zrobimy to razem – apelował do swoich wyborców Emmanuel Macron.
Z kolei Marine Le Pen odwiedziła miasto Berck na północy Francji. Przez wiele godzin liderka narodowców rozmawiała z mieszkańcami, krytykując swojego rywala za "arogancję" i "dystans do zwykłych ludzi".
– Każdy musi zrozumieć, że w niedzielę dokonamy fundamentalnego wyboru. Ten wybór jest w rękach Francuzów. Mówiłam to przez całą kampanię - jeżeli naród głosuje, wygrywa. Jeżeli naród ruszy do urn, zagłosuje, to dojdzie do zmiany, na którą liczy. Ten wybór jest prosty: Macron albo Francja – mówiła Marine Le Pen.
PolskaTimes.pl, Polskie Radio 24
