Roman Tasarz wezwał Mariuszowi Piątkowskiego do publicznej debaty. Mariusz Piątkowski odmówił w niej udziału. Obaj panowie nie szczędzą sobie złośliwych uwag. Tasarz nazywa Piątkowskiego "kibolem". Piątkowski odpowiada "cierpkie owoce Pańskiej władzy (dwunastoletniej), przynajmniej większą część mieszkańców przyprawiły o niestrawności", a porównanie do "kibola" uważa za uwłaczające. Swoje stanowisko burmistrz przedstawił na stronie urzędu, lider NAS na Facebooku.
Tasarz napisał m.in.: "Jestem gotów do dalszej walki o Państwa zaufanie. Obecny wynik mówi, że część naszych mieszkańców chce zmian. Ale dlaczego mają to być zmiany na gorsze? Jak w przysłowiu - zamienił stryjek siekierkę (tasaka) na kijek? Doświadczenie, wypracowane szerokie kontakty, posiadane zaplecze polityczne są niezbędne w sprawowaniu funkcji Burmistrza Miasta. Samymi obietnicami, tabelami i wykresami, wydrukowanymi na kredowym papierze - niczego się nie zmieni. (...). Po owocach ich poznacie - mówi Pismo. (...)". Proponuje otwartą debatę, aby - jak twierdzi - "dać możliwość skonfrontowania pustych obietnic z konkretnymi działaniami ".
Piątkowki ripostuje: "Nie jestem osobą znikąd. Od wielu lat jestem radnym miejskim i z Panem Burmistrzem miałem okazję ustawicznie debatować w ramach posiedzeń rady. (...) Zamiana, jak czytamy w liście "tasaka na kijek" może wyjść wyborcom na dobre (...) Co do wykresów, dlaczego one tak Pana rażą? Czyżby dlatego, że unaoczniają sprawy dotychczas mało znane ogółowi? Co zaś się tyczy czynów - te znane są większości. Konfrontacji z Panem Panie Burmistrzu się nie boję. (...). Próbowałem otrzymać prowizorium budżetowe dla miasta, a niestety, do dziś go od Pana nie dostałem. Jaki sens więc ma debata?"
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców