Trafienie na cenny zabytek opisano na Facebooku Muzeum im. Jana Kasprowicza.
Czytamy tam: „To miał być zwykły spacer. W ramach praktyk muzealnych student archeologii Mateusz (z UAM), oprowadzany przez archeologów Muzeum, zapoznawał się ze średniowiecznymi zabytkami Inowrocławia oraz stanowiskami archeologicznymi miasta. Była też pewna hałda czyli „góra” ziemi wyrzuconej w trakcie ważnej dla dziedzictwa Miasta na soli inwestycji. Kto zna archeologów ten wie, że obok wykopu, a tym bardziej hałdy nie przejdą oni obojętnie. Właściwie niewiele rzeczy jest dla nich bardziej interesujących. Na hałdzie, jak to na hałdzie w średniowiecznym mieście: skorupy, kości, jakiś kafel... Ale była też i ona, różowa i krągła, kamienna kula. Zabytek wyjątkowy!”
Dyrektor inowrocławskiego muzeum, archeolog Marcin Woźniak nie ma wątpliwości, że znaleziona kula została wystrzelona przez Krzyżaków z machiny miotającej w 1332 roku podczas oblężenia Inowrocławia.
Zakonne wojska podbój Kujaw rozpoczęły wówczas od Brześcia Kujawskiego. Oblężenie miasta trwało od 9 do 19 kwietnia. Do walki z obrońcami użyto machin oblężniczych i miotających kamienne kule oraz naczynia z płonąca smołą. Wszystkie te straszne wojenne urządzenia budziły w obrońcach trwogę.
- Krzyżacy specjalnie czekali na to, by zdobyć Brześć w Wielkanoc. By pokazać nie tylko siłę uzbrojenia, ale także i to, że po ich stornie, w „ich drużynie” jest sam Pan Bóg. To wszystko na obrońcach wywierało ogromny efekt psychologiczny - informuje Marcin Woźniak.
Po zdobyciu Brześcia wojska zakonne ruszyły na Inowrocław. Przemieszczenie się pod mury miasta zajęło im, jak na tamte czasy, zaledwie trzy dni.
- Co ciekawe, Krzyżacy w taborach musieli ciągnąć olbrzymie wozy, w których mieli kamienne kule do machin miotających. Przecież stając pod murami miasta nie mieli czasu na to, by zbierać po okolicznych polach odpowiednich kamieni. Z marszu mogli więc przystąpić do oblężenia - opowiada Marcin Woźniak.
Inowrocław poddał się po trzech dniach. Obrońcy ulegli nie tylko nowoczesnym, jak na owe czasy machinom. Swoje zrobiła też wieść o rzezi, jakiej dopuścili się Krzyżacy na obrońcach Brześcia.
Powróćmy do kamiennych kul. Dyrektor inowrocławskiego muzeum przypomina, że znany inowrocławski archeolog Czesław Sikorski, wiązał je z wydarzeniami z 1431 roku, kiedy to Inowrocław po raz kolejny bronił się przed Krzyżakami. Według Czesława Sikorskiego potężne kule wystrzelone zostały z ówczesnych bombard, które wykorzystywały proch, jako środek miotający.
Marcin Woźniak uważa jednak, że kamienne kule, których średnica to 45 centymetrów i więcej pochodzą z roku 1332. Oblegane były wtedy Brześć i Inowrocław. W obu miastach kilkaset lat później natrafiano na takie właśnie „pociski”.
- W piwnicach nieistniejącej już wieży ratuszowej, która stała na inowrocławskim Rynku znaleziono natomiast mniejsze kule, 20-centymetrowej średnicy. Były pamiątką po jakiejś wojnie, która przetoczyła się przez miasto. Prawdopodobnie były one dostosowane do ówczesnej broni palnej - przypomina Marcin Woźniak.
Dzięki znalezisku sprzed kilku dni inowrocławskie Muzeum im. Jana Kasprowicza ma obecnie w swoich zbiorach cztery potężne kamienne kule. Wszystkie znaleziono w centrum miasta, którego historia sięga średniowiecza.
