https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wychowawczyni z domu dziecka wystawiała wieczorem malców w piżamach na dwór! [wideo]

Katarzyna Piojda
Kilkoro wychowanków z domu małego dziecka na Kapuściskach opowiadało, że wujek ich straszył. Dyrektor placówki, gdy się o tym dowiedział, nazajutrz zwolnił pracownika
Kilkoro wychowanków z domu małego dziecka na Kapuściskach opowiadało, że wujek ich straszył. Dyrektor placówki, gdy się o tym dowiedział, nazajutrz zwolnił pracownika archiwum
A wychowawca groził, że zamknie dzieci. Niby za karę. Teraz kara spotka obu pracowników. Te sceny działy się w domu małego dziecka przy ul. Stolarskiej na bydgoskich Kapuściskach.

Jak przyznaje dyrekcja placówki, to pierwsze takie zdarzenie. - Z tego, co wiemy, to kilka przypadków. Ale i tak o kilka za dużo - przyznają.

- Powiadomiłem prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - mówi Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. - Sprawa dotyczy dwóch wychowawców z domu dziecka przy Stolarskiej.

Co robili? Dyrektor wspomina o stosowaniu przez nich niedozwolonych metod wychowawczych, m.in. zastraszania. Szczegółów, dla dobra sprawy, podawać nie chce.

Czytaj: Rodzice dzieci niepełnosprawnych myśleli, że już ich nie ma. Jednak są!

Mężczyzna był zatrudniony jako wychowawca w tym domu dziecka od 3 lat

Dziwne metody
Ustaliliśmy jednak, że chodzi o jednego z wychowawców i jedną wychowawczynię. Mężczyzna stosował przemoc, m.in. straszył wychowanków, że zamknie ich w piwnicy. Na sumieniu ma jednak więcej podobnych metod działania.
W tym domu dziecka przebywa 30 dzieci. Czworo lub pięcioro z nich, w wieku 8-12 lat, potwierdziło tę wersję i jednakowo opisywało metody pracy "wujka".

Jankowski dowiedział się o sprawie 23 marca. Od razu powołał zespół, który zajął się wyjaśnianiem incydentów z udziałem wychowawcy. Przepytano dzieci i pracowników.
Dzieci z grupy, w której pracował wspomniany wychowawca, zostały objęte opieką psychologa i pedagoga.

Rozwiązanie umowy
- Na podstawie wstępnych ustaleń, już na drugi dzień zdecydowałem o natychmiastowym rozwiązaniu umowy o pracę z tym wychowawcą - informuje Jankowski.
Nie tylko zwolniony mężczyzna jest zamieszany w sprawę. Jego koleżanka z pracy - także. Wychowawczyni, jak twierdzą mali podopieczni, wyprowadzała ich na dwór. Był chłodny wieczór, a dzieci stały w samych piżamkach.

Te sygnały nie zostały potwierdzone przez większość grupy. To dlatego kobieta jeszcze pracuje w BZPOW. Na razie - na czas postępowania prokuratury - została przeniesiona do innego domu dziecka w Bydgoszczy.
Pierwsze ustalenia prokuratury powinniśmy poznać w tym tygodniu. Do sprawy wrócimy.

Więcej we wtorkowym wydaniu papierowym "Gazety Pomorskiej".

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 20

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość 123
W dniu 14.04.2015 o 11:06, lena napisał:

Według mnie to są tam winni wszyscy pracownicy!! Inni nie widzieli tego, że dzieci wychodzą w zimnie na dwór??? gdzie był portier i reszta kadry???? Powinni się zabrać także za dyrektora!!!!! Niewierze, że dyrektor o niczym nie wiedział. Ludzie odezwijcie się chcecie dać cierpieć dzieciom dosyć już przeżyli. Boicie się że stracicie pracę??? jak może ktoś was zwolnić za to, że mówicie prawdę. Następną placówką jaką powinni się zająć to jest placówka przy ul. Traugutta w Bydgoszczy.  Pracownicy boja się odezwać bo boją się zwolnień. Stosują tam mobing na pracownikach. Pracownicy są zastraszani odezwijcie się w końcu nie macie swojej godności Boję się tylko, że wszystko z biegiem czasu zostanie zamiecione pod dywan tak jak to się stało w Domu Dziecka w Tucholi 

 

M
Maleńka123
W dniu 18.04.2015 o 13:53, Maleńka123 napisał:

Pracuję w Domu Dziecka piętnaście lat i mogę stwierdzić z czystym sumieniem ze Pan Jankowski jest najlepszym szefem pod słońcem.Jest to wysokiej klasy mężczyzna.Swoją kulturą ,opanowaniem ,doświadczeniem zawodowym ,zgasił by nie jedną osobę.Zazwyczaj jest tak ,ze najwięcej dopowiedzenia na dany temat mają ludzie,którzy tak naprawdę nie wiedzą nic tylko pieprzą co im ślina na język przyniesie.Pan Jankowski ma po prostu złych doradców i miejmy nadzieję ,że szybko się o tym przekona.Chodzi mi oczywiście o Stolarską.Dzieci w Domach Dziecka powinny czuć się bezpiecznie ,powinny z uśmiechem witać każdy nowy dzień , a wychowawcy są po to ,aby wspierać ,pomagać i kochać wszystkie skrzywdzone dzieci ,bo to one są tu najważniejsze.

M
Maleńka123

Pracuję w Domu Dziecka piętnaście lat i mogę stwierdzić z czystym sumieniem ze Pan Jankowski jest najlepszym szefem pod słońcem.Jest to wysokiej klasy mężczyzna.Swoją kulturą ,opanowaniem ,doświadczeniem zawodowym ,zgasił by nie jedną osobę.Zazwyczaj jest tak ,ze najwięcej dopowiedzenia na dany temat mają ludzie,którzy tak naprawdę nie wiedzą nic tylko pieprzą co im ślina na język przyniesie.Pan Jankowski ma po prostu złych doradców i miejmy nadzieję ,że szybko się o tym przekona.Chodzi mi oczywiście o Stolarską.Dzieci w Domach Dziecka powinny czuć się bezpiecznie ,powinny z uśmiechem witać każdy nowy dzień , a wychowawcy są po to ,aby wspierać ,pomagać i kochać wszystkie skrzywdzone dzieci ,bo to one są tu najważniejsze.

J
Jacek

Jaka bzdura! Pracuję na Traugutta i nigdy nie było mobingu. Takie przenoszenie z placówki do placówki, to wynik złej pracy. Powinna się Pani cieszyć że pan Dyrektor to dobry człowiek i dał Pani szansę pracować na innym stanowisku. Szkoda, że są wśród nas osoby, które mącą i przedstawiają NAS w złym świetle. Taka śliwka robaczywka się trafiła.

e
ewa
Znam to środowisko, nie wierzę, że wychowawcy dręczyli dzieci, to jakaś chora pomłyka,albo celowe działanie przeciwko wychowawcom.
t
tomek

witam proszę o kontakt Tomek Wanat Tvn 502 555 852 chcemy się zająć sprawą

M
Marcela

Byłam wolontariuszką w Domu Dziecka w Bydgoszczy i wydaje mi się, a raczej jest to pewne, że dzieci koloryzują, miałam z nimi do czynienia długi czas i mam do tej pory. Czasami opowiadają takie bajki, że to się w głowie nie mieści. Nie dostaną czegoś na życzenie to już się buntują, nawet te maluchy. Przykre takie osądzanie, Pan Dyrektor Krzysztof Jankowski to złoty człowiek, chce dobrze, najlepiej, a tutaj takie komentarze padają.  Pani "Małgosiu" wstyd takie coś pisać. Dzieciaki jak to dzieciaki - kochane istotki, ale uwierzcie - dopowiedzą, zmyślą, dodają niestworzone historie...warto się upewnić, a dopiero pózniej bazgrać takie głupoty. Pozdrawiam.

m
mojhg

Podać nazwiska, może mają własne dzieci i robią to samo. Sprawdzić!!!

a
a-siula

Przykre to wszystko. Moi serdeczni znajomi kosztem własnych dzieci i czasu bardzo często pomagaja dzieciakom w tej placówce. Po usłyszeniu tej ,,nowiny" czują się bardzo zniesmaczeni i w jakimś sensie oszukani.

Jakie jest wytłumaczenie wychowawców dla stosowania takich metod ?

Zatrudniając się w takiej placówce, jako wykształceni i dobrze przygotowani do zawodu, tzw. kompetentni powinni mieć przede wszystkim świadomość, że dzieciaki potrafią być okrutne i nie będzie to łatwy ,,chleb" ale to właśnie od wychowawców bedą się starali uczyć zaufania do dorosłych, którzy kiedyś bardzo ich zranili.

Nie mam słów na to, co dzieje się dzisiaj z ludźmi powołanymi do służby drugiemu człowiekowi ( dziecku też !!!! ).

M
Małgosia

Ludzie czemu wy tak kłamiecie, pracowałam na stolarskiej w Domu dziecka, niestety mnie zwolniono, bo odezwałam się i powiedziałam jak są tam krzywdzone dzieci. Dzieci były bite, poniżane przez opiekunów, a pani Dyrektor która jeszcze wtedy tam pracowała wiedziała o wszystkim, ale bała się odezwać. Ja się odezwałam opowiedziałam o wszystkim ludziom, gazecie, to zostałam przeniesiona na Traugutta . Myślicie że jest tam lepiej. Tam jest taki mobinng, że każdy boi się odezwać. Wyraźnie mi powiedziano, że jak pisnę słówko to wylecę z roboty i już nie znajdę nigdzie pracy. Ludzie odezwijcie się, my jesteśmy wykańczani przez dyrektora, księgowe, kadrowe ale żadna nie chce nic powiedzieć. Pomóżcie mi może razem coś zdziałamy.

l
lena

Według mnie to są tam winni wszyscy pracownicy!! Inni nie widzieli tego, że dzieci wychodzą w zimnie na dwór??? gdzie był portier i reszta kadry???? Powinni się zabrać także za dyrektora!!!!! Niewierze, że dyrektor o niczym nie wiedział. Ludzie odezwijcie się chcecie dać cierpieć dzieciom dosyć już przeżyli. Boicie się że stracicie pracę??? jak może ktoś was zwolnić za to, że mówicie prawdę. Następną placówką jaką powinni się zająć to jest placówka przy ul. Traugutta w Bydgoszczy.  Pracownicy boja się odezwać bo boją się zwolnień. Stosują tam mobing na pracownikach. Pracownicy są zastraszani odezwijcie się w końcu nie macie swojej godności

 

j
joasia

znam kadrę i według mnie dzieci ukoloryzowały sobie większość tych informacji, jesli nie wsyzstkie. Byłam tam wolontariuszką i wiem, że dzieci, szczególnie te z bagażem doświadczeń potrafią wymyślać na potęgę.

M
Maria
W dniu 13.04.2015 o 12:07, Anna napisał:

Znam tę placówkę, bywam tam często jako wolontariusz i nie wierzę w te brednie. Niestety dzieci z patologicznych rodzin wyniosły z domu kłamanie i w ten sposób chcą ukarać świat za swoją krzywdę. Współczuję bezpodstawnie oskarżonym.

Nie znam placówki, ale uważam, że coś musiało tam być nie tak, wszystkiego dzieci by nie zmyśliły tak na komendę.

m
marek
Dom dziecka
N
Natalia
jestem zatrwożona nierzetelnością artykułu. Wychowawcom jeszcze nic nie zostało udowdnione, dlatego z takimi sądami i nagłówkami jak " wychowawców spotka kara" należałoby zaczekać. Artykuł jest nieetyczny i żenujący.
Swoją drogą, drodzy Państwo, to wszystko bzdury. Nic takiego nie miało miejsca w tym ośrodku- miałam okazję być wolontariuszem. Posądzeni Wychowawcy byli jednymi z tych bardziej lubianych przez dzieci. Prawda się wybroni, a Gazeta wyjdzie na niegodną zaufania. Po co tak ryzykować drodzy Państwo dziennikarze?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska