Warszawskie Centrum Onkologii przy ul. Wawelskiej to szpital, który leczy tysiące pacjentów z całego kraju nie tylko z Mazowsza. Przychodnia projektowana na 200-300 osób przyjmuje dziennie przynajmniej 1000 pacjentów. Skala tej działalności odbijała się raz po raz - o czym informowały stołeczne gazety - na jakości obslugi chorych. W lipcu doniesień tego typu było wyjątkowo dużo i doprowadziło to do podjęcia w CO kontroli przez urzędników Rzecznika Praw Pacjenta.
Czytaj także: "Karta praw pacjenta nie dla każdego?"
W czwartek minister zdrowia Ewa Kopacz podjęła decyzję o odwołaniu wieloletniego szefa CO, prof. Macieja Krzakowskiego, zapowiadając na poniedziałek publikację przyczyn tej dymisji.
Media stołeczne pisząc o tym zaskakującym odwołaniu (w marcu ub. roku prof. Krzakowski sam się podał do dymisji, nie przyjętej przez minister Kopacz), przypomniały najnowsze skandale. Były to m.in.: chaos w przychodni Centrum Onkologii, ustawiczne awarie systemu elektronicznej obsługi kolejki oraz tłok - a wszystko to w upale, który panował w pomieszczeniach placówki.
Natomiast dziennikarze "Gazety Stołecznej" (warszawskiego dodatku do "Gazety Wyborczej") odkryli jeszcze jeden skandal sprzed zaledwie tygodnia. Pacjentowi ze zdiagnozowanym guzem na nerce, podczas planowej operacji usunięto drugą nerkę - zdrową. Już dwa dni później do dymisji podał się ordynator oddziału chirurgii Centrum Onkologii - w poczuciu odpowiedzialności za wszystko, co się dzieje na bloku operacyjnym. Jak informuje "Gazeta Stołeczna" - operujący lekarz został wysłany na urlop. A w samym szpitalu zaczęły mnożyć się wzajemne oskarżenia. "Gazeta Stołeczna" cytuje kierownika kliniki onkologicznej, który pod adresem oddziału chirurgii mówi: "Na oddziale panował karygodny brak organizacji pracy, nie przestrzegano procedur".
Zdymisjonowany dyrektor CO, prof. Krzakowski zdążył powołać zespół ekspertów spoza placówki, którzy zbadają sprawę feralnej pomyłki przy operacji, zgłosił też sprawę Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej i prokuraturze.
A co z pacjentem? Jak pisze "Gazeta Stołeczna", cytując ordynatora chirurgii, chory nie wymaga dializy, a jego ocalała nerka prawdopodobnie będzie wydolna po usunięciu z niej guza.