Po trzeciej porażce w maju fotel lidera straciła Wda. Zespół ze Świecia ma już dwa punkty straty do Sokoła Kleczew, który ma mecz rozegrany mniej.
Najciekawsze spotkanie kolejki w Wągrowcu rozpoczęło się po myśli gości. Już w 3 minucie Wda po strzale z rzutu karnego Łukasza Subkowskiego objęła prowadzenie. Faulowany w polu karnym, przez bramkarza Nielby Michała Pytkowskiego, był Maciej Kot. Wyrównał w 10 min. były reprezentant Polski Michał Goliński. Gospodarze przewagę uzyskali po zmianie stron. Trzy punkty Nielbie zapewnił Łukasz Spławski, który według naszych wyliczeń, ma identyczną liczbę goli co Subkowski (11) w sezonie. Obaj liderują w klasyfikacji strzelców 3 ligi.
Sokół do spotkania z Notecianką przystępował znając wynik z Wągrowca. Wygrana zespołu z Kleczewa oznaczała awans na pierwsze miejsce w tabeli. To wyraźnie usztywniło piłkarzy Sokoła, którzy w 8 min. po kontrze i strzale Adama Wiśniewskiego (asysta Dawida Zdrojewskiego) stracili gola. 10 minut później w zamieszaniu po rzucie wolnym gospodarze wyrównali. Do przerwy drużyna z Pakości jednak przeważała, ale była nieskuteczna. Po przerwie Sokół przejął inicjatywę i przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Notecianka jednak walczyła i gdyby tak prezentowała się w niedawnym meczu przed własną publicznością z GKS Dopiewo na pewno nie przegrałaby w kompromitującym stylu (0:3).
Sokół wygrał siódmy raz wiosną (bilans bramkowy 15-1) i awansował na fotel lidera tabeli. Po raz piąty w tym sezonie przed własną publicznością wygrała Unia z Solca Kuj. Punkt z boiska beniaminka przywiozła Cuiavia. Inowrocławianie czują jednak niedosyt, prowadzili 2:0, mogli wyżej, ale w 17 min. sędzia nie zauważył, że piłka, po strzale z dystansu Sebastiana Hulisza, przekroczyła linię bramkową. Ponadto goście pretensje mają do arbitra, który nie podyktował według nich rzutów dwóch karnych.
Po wygranych z czołowymi zespołami ligi Pogoń była zdecydowanym faworytem meczu z ostatnim przed tą kolejkę Piastem. Gospodarze wyraźnie zlekceważyli rywala. Dla zespołu z Kobylina był to ostatni mecz, aby myśleć jeszcze o utrzymaniu. Nic dziwnego, że już na początku zaatakowali. Po 7 minutach prowadzili 2:0, a kiedy w 25 min. Maciej Tomkowiak podwyższył na 3:0 zanosiło się na pogrom Pogoni. Podopieczni Wiesława Borończyka się jednak obudzili, ale zdobyli tylko dwa gole i niespodziewanie stracili trzy punkty.