Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek pod Obornikami: Nie mieli żadnych szans. Tragedia złamała wiele serc

Joanna Labuda
W niedzielę nad ranem w Dąbrówce Leśnej zderzyły się dwa samochody. Zginęło pięć osób
W niedzielę nad ranem w Dąbrówce Leśnej zderzyły się dwa samochody. Zginęło pięć osób OSP Rożnowo
Pięć osób zginęło w tragicznym wypadku w Dąbrówce Leśnej. Małżeństwo Asia i Grzegorz oraz koledzy Kuba, Łukasz i Bartosz. Mieszkańcy Obornik i Plewisk, z których pochodziły ofiary, wciąż nie mogą otrząsnąć się po tragedii

Tak tragicznej i niewinnej śmierci w Dąbrówce Leśnej pod Obornikami nikt nie pamięta. Choć przydrożne krzyże przypominają o innych wypadkach, to na wspomnienie o tym z 7 sierpnia w oczach mieszkańców nadal pojawiają się łzy. Niektórzy nie chcą rozmawiać, inni nie są w stanie. Są też jednak tacy, którzy, opowiadają o wybuchu i osaczających pojazdy językach ognia. Jedni z nich wybiegli na ulicę, żeby pomóc, inni, by zobaczyć, co tak naprawdę wydarzyło się na wjeździe do ich cichej, śpiącej już miejscowości. Po tym, co zobaczyli na własne oczy, mówią jedno: – Ofiary nie miały żadnych szans, by z tego wyjść.

Deszcz, koleiny, prędkość i śmierć
Dla Asi, Grzegorza i ich ośmioletniej córki Adusi z podpoznańskich Plewisk miał być to spokojny powrót z wakacji. Jeszcze kilka godzin przed wypadkiem, odpoczywali w jednej z nadmorskich miejscowości. W drodze do domu towarzyszyli im znajomi, którzy jechali w drugim samochodzie.

CZYTAJ TAKŻE: Tragiczny wypadek pod Obornikami. Nie żyje pięć osób

Była niedziela. Zegarek pokazywał trzecią nad ranem. Rodzina, podróżująca oplem astrą, miała do Plewisk już tylko około 45 kilometrów. Do domu nigdy jednak nie dotarła. Zza zakrętu nagle wypadło rozpędzone bmw, które zmiotło ich pojazd na pobocze.

Jak wspominają mieszkańcy Dąbrówki Leśnej na drogach było wtedy ślisko. W koleinach stała jeszcze woda, bo kilkadziesiąt minut wcześniej mocno padało. Nieoficjalnie mówi się jednak, że to nie pogoda, ale prędkość odegrała w tej tragedii najważniejszą rolę. Kierowca bmw mógł pędzić nawet ponad 100 kilometrów na godzinę.

Źródło: TVN24/x-news

– Byłem tam, kiedy odwozili tą małą dziewczynkę do szpitala, a jej matka walczyła o życie. Nawet nie wiem, jak długo reanimowali kobietę. Wszystko bezskutecznie. Strasznie żal tych niewinnych ludzi – mówi pan Marian, mieszkaniec Dąbrówki Leśnej, który pojawił się na miejscu zdarzenia po około 20 minutach od wypadku. Dobrze pamięta biały dym, który unosił się nad pojazdami, gdy strażakom udało się już ugasić pożar.

– Gdyby nie wybuch i pożar, może udałoby się kogoś uratować. Zanim przyjechała straż, ludzie podobno próbowali ugasić ogień małymi gaśnicami. To nic nie dało. Jak nie ma piany, to takich płomieni niczym się nie ugasi – ubolewa mężczyzna.

Nieszczęście tuż za rogiem
Do zderzenia pojazdów doszło na pasie ruchu, którym w kierunku Obornik jechał opel astra. Dziś w tym miejscu leżą jeszcze odłamki szkła i plastiku oraz zwęglone części pojazdów. Palą się także znicze.

Tuż obok mieszka rodzina, która nawet nie wiedziała, że w ogóle doszło do wypadku. Jak opowiada nam mieszkanka Dąbrówki Leśnej, kiedy się obudziła, zobaczyła tylko kłęby dymu unoszące się przy kojcu psa za domem. – Krzyczałam do męża, żeby chwytał łopatę, bo pole się pali sąsiadowi. Myślałam, że ktoś rzucił petardą, bo pies ujadał jak nigdy. Nikt się nie spodziewał, że za rogiem wydarzyło się takie nieszczęście – mówi.

Kobieta wdziała też mężczyznę, który cudem uratował ośmioletnią dziewczynkę. Ada, córka Asi i Grzegorza, ocalała jako jedyna. – Widziałam rosłego mężczyznę, który niósł dziecko na rękach. Moje pierwsze wrażenie było takie, że dziewczynce nic się nie stało. Ten człowiek rozmawiał przez telefon. Wzywał pomoc, mówił, że zderzyli się czołowo – wspomina kobieta, której dom sąsiaduje z miejscem zdarzenia.

Niepozornie niewielkie rany Adusi (tak nazywają dziewczynkę przyjaciele rodziny) okazały się bardzo poważne. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii jednego z poznańskich szpitali klinicznych. Jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Oddycha za nią respirator.

Oborniki i Plewiska są w szoku
Oprócz rodziny w wypadku zginęło trzech młodych mężczyzn z Obornik, których samochód niemal doszczętnie spłonął w kilka minut. Jak mówili nam strażacy, dla Bartosza, Kuby i Łukasza nie było żadnych szans na ratunek. Wczoraj na cmentarzu pożegnali ich rodzina i przyjaciele. Dla nich nie są już ważne przyczyny wypadku, bo wszyscy, którzy zginęli, są ofiarami.
Ogromną traumę przeżywa Agnieszka, kuzynka Bartosza i była dziewczyna Kuby. To dzięki niej mężczyźni poznali się kilka lat temu. Dziś nie tylko straciła bliskie jej osoby, ale jak przyznaje, sama mogła zginąć feralnej nocy.

– Rozmawiałam z nimi kilka godzin przed wypadkiem. Chcieli jechać na ognisko. Mówili, żebym im towarzyszyła, ale odmówiłam. Gdybym wsiadła z nimi do auta, pewnie też bym już nie żyła – mówi dziewczyna.

Mężczyźni wśród znajomych uchodzili za fanów motoryzacji. Jak przyznaje Agnieszka, lubili szybkie samochody, ale za kierownicą zawsze byli rozważni.

– Można im było zaufać. Kuba był przecież zawodowym kierowcą. Pracował w międzynarodowej firmie transportowej, przejechał tysiące kilometrów – tłumaczy mieszkanka Obornik. I dodaje: – O Bartku też nie mogę powiedzieć złego słowa. Lubił czasami się dobrze zabawić, jak każdy, ale był przy tym odpowiedzialny – przekonuje Agnieszka.

ZOBACZ TAKŻE:

Z kolei dzisiaj na cmentarzu skórzewskim odbędzie się ostatnie pożegnanie Asi i Grzegorza z Plewisk. Jak mówił nam proboszcz parafii, do której należało małżeństwo, wiadomość o ich tragedii, wstrząsnęła okolicą. – To wielka tragedia. Ich córeczka, która jest w szpitalu oraz rodzina, która się nią zajmie, może liczyć na naszą pomoc i wsparcie – zapewnia duchowny.

W dwóch tamtejszych kwiaciarniach od środy rodzina, przyjaciele i sąsiedzi zamawiają wieńce. – Ta rodzina na zawsze pozostanie w naszych sercach – mówi jedna z sąsiadek małżeństwa. Nic więcej nie jest w stanie powiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wypadek pod Obornikami: Nie mieli żadnych szans. Tragedia złamała wiele serc - Głos Wielkopolski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska