Rodzice Rafała oskarżają szkołę po pierwsze dlatego, że chłopiec był bez opieki. Po wtóre - że nie od razu zostało wezwane pogotowie ratunkowe. Mają też żal o to, że o wypadku zostali powiadomieni zbyt późno.
Co się stało w kruszyńskim Zespole Szkół? Mama Rafała, Maria Jańczak twierdzi, że syn przewrócił się po tym, jak kolega podstawił mu nogę. - Rafał upadł tak nieszczęśliwe, że uderzył głową o posadzkę - opowiada dodając, że do wypadku doszło po śniadaniu w świetlicy, kiedy z dziećmi nie było żadnej opiekunki.
Szkoła temu kategorycznie zaprzecza. - Dzieci z zerówki nie jedzą śniadań w świetlicy, lecz w klasie - tłumaczy wychowawczyni Julia Świerska. - A Rafał przewrócił się, gdy wracał z toalety, do której wyszedł razem z kolegą.
Połamane ręce, nogi, urazy głowy... Czy w szkołach na pewno jest bezpiecznie?
Wychowawczyni nie widziała, co się wydarzyło, ale jak zapewnia, chłopcy opowiadali, że biegli.- Rafał ciągnął kolegę za bluzę, a gdy kolega się wyrwał, to Rafał upadł - kontynuuje.
I to nie jest jedyna rozbieżność. Maria Jańczak mówi, że do wypadku doszło po godzinie ośmej, a szkoła zawiadomiła ją dopiero wpół do dziesiątej.
Wychowawczyni tłumaczy, że Rafał wyszedł z klasy po dziewiątej, bo o dziewiątej dzieci jedzą śniadanie. Zapewnia też, że zaraz po tym, jak obaj chłopcy wrócili z toalety zapłakani, był telefon do mamy Rafała.
Dlaczego od razu nie zostało wezwane pogotowie ratunkowe? - Nie widziałam takiej potrzeby - tłumaczy pielęgniarka Anna Kierzkowska, która zajęła się poszkodowanym dzieckiem. - Chłopiec został bezpiecznie ułożony, na głowę położyłam mu okład. Nie wymiotował. Dopiero, gdy wstał i mówił, że mu słabo, wezwałam pogotowie.
Pogotowie zawiozło siedmiolatka do szpitala. Trafił na oddział chirurgii dziecięcej. Po kilku dniach został wypisany, ale jest pod opieką poradni chirurgicznej.
Rodzice zawiadomili o wypadku włocławską policję. Chcą, żeby zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności. Mają żal, że szkoła nie zapewniła dziecku właściwej opieki. - Gdy Rafał z kolegą wychodzili do toalety, stałam w drzwiach i odprowadziłam obu wzrokiem - mówi przejęta wychowawczyni.
Czy dziecko w zerówce może bez opieki wychodzić z klasy? Małgorzata Ćwikowska, dyrektor włocławskiej delegatury Kuratorium Oświaty twierdzi, że "obowiązkiem nauczyciela w zerówce jest kontrolować wyjście do toalety".
Wychowawczyni: - Miałam pod opieką jeszcze 20 uczniów.