Wyprzedaże. Suknię ślubną kupisz teraz o połowę taniej!

Zysk mają zarówno klientki, które kupują taniej, jak i sklepy, które usuwając wcześniejsze kolekcje, robią w magazynach i sklepach miejsce na nowe.

- Wyprzedaże w salonach rozpoczęliśmy na początku września - mówi pani Elżbieta, sprzedawczyni z inowrocławskiej „Dominiki”. - Dotyczą one kolekcji 2011 i 2012. Promocje sięgają 30-50 procent ceny, ale jest też jeszcze możliwość „lekkiego negocjowania ceny”.

Ile można zaoszczędzić na sukni? - Wszystko zależy od modelu - dodaje sprzedawczyni. - Jedna jest tańsza o 500-600 złotych, inna 200-300.

- Suknie, które kosztowały trzy tysiące złotych, teraz można zdobyć za 1500 - dodaje Andżelika Zaniewska, szefowa Salonów Mody Ślubnej „Angela” w Bydgoszczy i Toruniu. - Średnio na sztuce można zaoszczędzić 600-700 złotych, a nawet 50 procent ceny pierwotnej. Zainteresowanie jest bardzo duże, z dnia na dzień liczba kreacji w salonie maleje. Wyprzedajemy tylko te z kolekcji 2012, starszych nie mamy. Obniżki zaczęliśmy już 1 sierpnia, potrwają one do początku października. Dotyczą głównie sukien, ale są też komplety z bolerkami i welonami.

W bydgoskim salonie „Madeline Exclusive” krótkie sukienki dostępne są już w cenie od 650 złotych. - Mamy ich wiele wzorów, także z przypinanymi trenami - mówi Małgorzata Bonin, właścicielka salonu. - Te długie, tradycyjne kosztują po przecenie od 800 złotych. Rabaty nie obejmują dodatków, ale każda klientka, która kupuje u nas droższą suknię otrzymuje je w prezencie.

- Nie mogłam czekać na wyprzedaże, ślubowaliśmy latem. Modele, które podobały mi się, były za drogie - zdradza Patrycja Górkaz Torunia. - Wymarzoną kreację zamówiłam w salonie, który je szyje.

- Ceny przez cały rok mamy takie same - wyjaśnia Karolina Maciejewska z Salonu i Wypożyczalni Sukien Ślubnych „Kasia” w Żninie. - Sklepy, które mają teraz wyprzedaże, pozbywają się starej kolekcji. My szyjemy na bieżąco dla klienta. Umożliwiamy też uszycie pod wypożyczenie, to znaczy panie po ślubie oddają nam suknię. To koszt około 1200-1800 złotych - zależy od tkanin i wzoru.

- Ubożejemy. Klientki kupują tańsze sukienki - zauważa sprzedawczyni z salonu „Dominika” - Wybierają bardziej uniwersalne wzory, które mogą wykorzystać jeszcze za rok.

- Nie ma takiego ruchu jak w zeszłym roku - dodaje Bonin. - Panie przychodzą, oglądają, chcą jakąś piękną kreację, ale liczą na niższe ceny.

Rośnie jednocześnie liczba ofert na internetowych aukcjach i forach. Suknie wystawiają nie tylko właścicielki, ale również salony, które w ten sposób wyprzedają te choćby z wystaw. Co ciekawe, nie musimy ryzykować zakupu „kota w worku”, sprzedający umożliwiają coraz częściej przed decyzją przymiarkę, dołączają też różnego rodzaju gratisy - welony, buty i torebki.