... Mundurki dla uczniów podstawówek i gimnazjów są pewnikiem. Nie wiadomo tylko jak bardzo różnić się będą - strojem - uczniowie różnych szkół z tych samych miejscowości.
- Jak tylko dowiedzieliśmy się o tym, że mundurki mogą wejść do szkół rozpoczęliśmy poszukiwania wzorów. Ściągnęliśmy kilka ze strony internetowej - mówi Krystyna Dżur, dyrektorka brodnickiej "jedynki". - Poinformowaliśmy rodziców o konieczności noszenia mundurku. Wybraliśmy granatowe pulowerki, na których pojawi się charakterystyczna tarcza naszej szkoły - dodaje. - Były pewne zastrzeżenia co do tego, że mogą one być za grube i w słoneczne dni dzieciom może być za ciepło. Myślę, że i takie problemy da się rozwiązać i w cieplejsze dni po prostu z nich zrezygnować.
Za swoistą kamizelkę, którą uczniowie będą zakładać na swój codzienny strój trzeba będzie zapłacić 44 złote (za sztukę). Osoby, których nie stać będzie na zakup kilku takich ubranek (w przypadku uboższych rodzin wielodzietnych), z pewnością będą mogły składać podania o dofinansowanie.
To najprawdopodobniej jedyna szkoła, która
ma już gotowe swoiste uniformy.
W pozostałych placówkach trwają konsultacje.
W SP 2 w Brodnicy na razie nie wiadomo w jakim stroju wystąpią we wrześniu najmłodsi uczniowie. - Decyzję na temat wzoru i ceny mundurków musi podjąć rada rodziców a takie spotkanie nastąpi w przyszłym tygodniu - zapewnia Bogumił Kupczyk, dyrektor "dwójki". - Nie jestem wielkim zwolennikiem mundurków choć sam nosiłem stylonowy fartuszek - wspomina Jacek Nagórski, dyrektor brodnickiej "czwórki". - Nie wiem czy mundurki zapewnią efekt o jaki chodzi ministrowi. Trzeba pamiętać o tym, że dzieci rosną, a co za tym idzie będzie trzeba kupować większe ubrania. To wydatek dla rodziców. Na pytanie o stroje dla swoich uczniów odpowiada, że: - Na razie przygotowujemy warianty na spotkanie z rodzicami, do końca kwietnia powinniśmy podjąć decyzję jak będzie wyglądał taki strój. Na pewno będzie miał logo szkoły, może wprasowankę, na razie trudno mi cokolwiek konkretnego powiedzieć. Postaramy się
wybrać najtańszą wersję,
żeby wszystkich było stać na mundurek - dodaje.
W kłopocie są dyrektorzy szkół z biedniejszych obszarów, np. popegieerowskich. W takiej sytuacji jest m.in. Gimnazjum w Mrocznie, gdzie na 218 uczniów ponad połowa korzysta z gminnego dożywiania.
- Dla rodziców będzie to niepotrzebne obciążenie finansowe. W mundurku - w przeciwieństwie do zwykłej bluzy - dziecko nie pójdzie do kościoła czy lekarza - uważa Urszula Ewertowska, dyrektor szkoły. - Dzieci rosną. Nie wyobrażam sobie, żeby każdego roku narażać rodziców na koszty. A dysproporcje majątkowe i tak będą widoczne. Bo jak kogoś będzie stać, to
mundurek będzie zmieniał co pół roku.
Biedniejsi uczniowie będą chodzić w spranych - argumentuje szefowa gimnazjum. - Nie wiem też co z rodzicami, których nie stać na zakup - relacjonuje Urszula Ewertowska.
- Nie mieliśmy problemów z odkrytymi pępkami czy plecami. Nie starczyłoby zatem gdyby szkoła wprowadziła odpowiednie zapisy w statucie? To uszczęśliwianie na siłę - twierdzi dyrektorka. - Spotkamy się wkrótce z rodzicami, trójkami klasowymi i samorządem szkoły i wspólnie podejmiemy decyzję. Osobiście myślę o jakichś eleganckich kamizelkach ze szkolnymi tarczami. Uczniom się ten pomysł podoba - przekonuje rozmówczyni. - W tej sprawie spotkamy się z rodzicami - odpowiada Marzena Weisgerber, dyrektor Zespołu SP i Gimnazjum w Jamielniku.
- Największym problemem dla szkoły i rodziców jest finansowanie zakupu. W dodatku w przerwie wakacyjnej po szóstej klasie dzieci rosną, mężnieją. Nie wyobrażam sobie, żeby
wziąć z nich teraz miarę i we wrześniu wcisnąć,
bo ubrania będą za małe - mówi szefowa szkoły.
- Materiał, z którego powstaną mundurki, muszą być odpowiedniej jakość i lekkie. Przedstawione dotychczas przez różne firmy projekty były ochydne. Wspólnie ustalimy wzór, ale kto nam to uszyje - zastanawia się rozmówczyni.
Na koszty i jakość uwagę zwraca też Zdzisław Kędzia, szef Gimnazjum nr 1 w Brodnicy: - Trzeba pamiętać, że młodzież będzie w mundurkach chodzić codziennie. Dlatego materiał musi być odpowiedniej jakości. Z drugiej strony nie może być drogi. Słyszałem o szkole, gdzie uczniowie sami wybrali materiał podobny do sztruksu. W praniu okazało się, że kupili jakiś bubel a firma musiała zwracać pieniądze. Nie chcemy narażać na takie historie naszych uczniów. Ważna jest też cena. W szkole nie brakuje uczniów, którzy korzystają ze stypendiów socjalnych, pomocy MOPS oraz GOPS.
W tej szkole to uczniowie projektują mundurki.
- Ogłosiliśmy konkurs plastyczny. Jeśli pomydły będą przemyślane, to niewykluczone, że z któregoś pomysły skorzystamy - przyznaje dyrektor. - Niezbędne są konsultacje z rodzicami. W najbliższym czasie odbędzie się spotkanie - kwituje rozmówca.
- Myślałam jedynie o ujednoliconej górze oraz oddzielnych wzorach dla chłopców i dziewcząt. Jednak decyzja należy do rodziców i uczniów. Niedługo odbędzie się spotkanie - tłumaczy Krystyna Klonoska, dyrektor SP w Wielkich Bałówkach. - Same mundurki nie zmienią widocznych dysproporcji majątkowych wśród uczniów. Niektórzy nadal będą nosić markowe zegarki, pierścionki czy kolczyki - argumentuje rozmówczyni.
- Na szczęście, w naszej szkole nie mamy podobnych kłopotów. W małej szkole nie ma takiego zróżnicowania. A co do zakupu mundurków, to rodzice mogą je wpisać w koszty refundowane stypendiami socjalnymi - przekonuje Krystyna Klonowska.