266 potencjalnych dawców szpiku przybyło po niedzielnej akcji przeprowadzonej w ośrodku kultury przez wolontariuszy z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Świeciu i przedstawicieli fundacji DKMS, największej w Polsce bazy dawców.
Wcześniej dzieci i młodzież z okolicznych szkół nagłośnili akcję biorąc udział w marszu, który odbył się w środę, w zeszłym tygodniu. Liczono w związku z tym na tłumy. Dla dzieci, których rodzice chcieliby się zarejestrować, przygotowano dmuchane zabawki, które miały stać w parku przy fontannie. Deszczowa pogoda pokrzyżowała te plany, mimo tego sala lustrzana pustkami nie świeciła.
- To sukces, ale pozostaje pewien niedosyt - mówi Hanna Kalinowska, wicedyrektor ZSP. - Myślimy już nad kolejną akcją. Szczegóły wkrótce.
Przeczytaj także: 18-letnia Karolina Gwizdała z Parlina zachorowała na ostrą białaczkę szpikową. Potrzebuje pomocy!
Egzamin z człowieczeństwa
W niedzielę na sali lustrzanej była obecna prawie cała klasa Karoliny Gwizdały z Parlina, która od wakacji walczy z białaczką. Część uczniów pracowała jako rejestratorzy dawców, część obsługiwała loterię fantową, z której pieniądze zostaną przekazane DKMS.
- Nasza młodzież zdała egzamin z człowieczeństwa - mówi Sylwia Milczewska, wychowawczyni Karoliny.
Przebadanie i przechowywanie jednej próbki kosztuje 250 zł, dlatego zorganizowano loterię, a jeszcze wcześniej pieniądze wrzucali darczyńcy. - Udało nam się w ten sposób zebrać nieco ponad 7000 zł - mówi Kalinowska.
Do rejestracji zgłosiło się wielu absolwentów ZSP. Choćby Mateusz Szatkowski iAndrzej Waśkiewicz. - Dowiedzieliśmy się z plakatów. Zadzwoniłem do Andrzeja. A on od razu, że musimy iść.To poszliśmy - mówi Mateusz. - Nie bolało. Było warto. Może komuś uratujemy życie - dodaje Andrzej.
To działa. Znajdują się dawcy
Michał Goliński przyszedł razem z ośmioletnią córką Oliwią. - Bolało strasznie - śmiał się i żartował z zabiegu pobrania krwi. - Jestem dumna z ojca - dodawała już zupełnie poważnie Oliwia.
Pielęgniarki z miejsko-gminnej przychodni w Świeciu pobierały kandydatom krew, a zazwyczaj rejestruje się potencjalnych dawców poprzez pobieranie wymazu śliny z policzka. Jednak nikt z przybyłych nie bał się kłucia igłą. Uśmiech stale gościł na ich twarzach.
Po zabiegu mogli odpocząć w Cafe Kultura, gdzie praktycznie przez cały czas trwały występy. Śpiewał m.in. 17-letni Błażej Karczmarczyk. Wykonał kilka piosenek z repertuaru Grzegorza Turnaua i Marka Grechuty. - Ma głos, zresztą on ciągle śpiewa - cieszył się dumny ojciec Janusz Karczmarczyk.
Jego żona w tym czasie zarejestrowała się jako potencjalna dawczyni. -Dostaliśmy telefon z góry. Musieliśmy się tu pojawić - mówiła. Miała na myśli białaczkę, z którą zmaga się jej mąż. Niedawno znalazł się dla niego dawca.
- To ogromna ulga, kamień z serca - mówi pan Janusz. - Przyznam jednak, że miałem nadzieję, że pokonam raka samą chemią. Niestety, będę musiał przyjąć szpik. Boję się jak to zniosę, całkowicie zbiją mi odporność, będę siedział w izolatce.
Martwi go też, jak poradzi sobie żona z dziećmi. - Mamy gospodarstwo w Zawadzie. Zostawię je na głowie mojej drugiej połowy. Może łatwiej w szpitalu położyć się komuś z umową o pracę, kto dostanie zwolnienie. Mnie od pracy nikt nie zwolni - jak każdy prawdziwy rolnik martwi się o swoje gospodarstwo.
Skuteczna pierwsza chemia
Poszukiwania dawcy wciąż trwają dla nastoletniej Karoliny z Parlina. Obecnie przebywa w szpitalu, gdzie przyjmuje drugą serię chemii. Pierwszą dostawała przez tydzień po 17 godzin dziennie.
- Teraz jest o wiele lepiej, bo pod kroplówką jest tylko przez 3 godziny w ciągu dnia - mówi kuzynka Martyna Gwizdała, która również w niedzielę rejestrowała dawców. Krótszy czas podawania kroplówki wiąże się z dobrym przyjęciem przez Karolinę pierwszej chemii. Tzw. złe komórki zostały zbite w dużej liczbie za pierwszym razem.
- Karolina znosi to wszystko doskonale psychicznie i fizycznie - zapewnia jej kuzynka.