https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z miodem i pieprzem

Paweł Kędzia
Archiwum
Pierniki i coś z makiem - bez tego nie ma świąt u Zofii Andrzejewskiej, wójt Kurzętnika.

     W naszej gastronomicznej podróży po kuchniach kobiet na świeczniku odwiedziliśmy wójta Kurzętnika. Zofia Andrzejewska nie piecze wielu ciast na święta. Jednak zawsze jest makowiec, sernik i kokosanka. Przepada za nimi cała rodzina. Ale za te wypieki weźmie się dopiero dzień-dwa przed wigilią Bożego Narodzenia. - Świąteczne przygotowania rozpoczynam w tygodniu kiedy przypada wigilia. W tym roku mam na to tylko trzy dni - martwi się Zofia Andrzejewska.
     W święta, w domu pani wójt, nie może zabraknąć wypieków z makiem. - Zawsze musi być coś z makiem, bo mak to szczęście - tak tłumaczyła mi babcia - opowiada Zofia Andrzejewska. Oczywiście, jeśli z makiem i słodkie, to może być tylko makowiec. Tradycyjny, żadnych specjalnych przepisów. Każda prawdziwa gospodyni ma swojego konika, pani wójt specjalizuje się w pierniczkach. Przepis na nie ma także od swojej babci.
     - Nie zdradzę wszystkich sekretów. Mogę jednak uchylić rąbka tajemnicy. Potrzebny jest naturalny miód pszczeli, masło - a nie jakieś substytuty, jak na przykład margaryna! Cukier - z jednej części robi się karmel.
     Przyprawy trzeba przygotować samemu, odradzam tych kupnych: świeżo utarta kora cynamonowca - żadna gotowa z torebki (!), goździki, trochę gałki muszkatołowej i pieprzu
- wylicza pani wójt.
     Gdy pierniki są już gotowe muszą "dojrzeć". - Przynajmniej dziesięć dni - przestrzega nasza rozmówczyni.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska