https://pomorska.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Z pięścią po pieniądze?

Tekst i fot. Michał Wożniak
Nasza Czytelniczka nie kwestionuje skuteczności działania  bydgoskiej firmy windykacyjnej, uważa jednak, że stosowane  przez nią metody są nieprawne. Na zdjęciu blok PGM przy ul.  Mickiewicza w Żninie (przechodzień przypadkowy).
Nasza Czytelniczka nie kwestionuje skuteczności działania bydgoskiej firmy windykacyjnej, uważa jednak, że stosowane przez nią metody są nieprawne. Na zdjęciu blok PGM przy ul. Mickiewicza w Żninie (przechodzień przypadkowy).
- Walenie pięścią w drzwi i wykrzykiwanie na całą klatkę schodową: "Jest pani winna PGM w Żninie 5.400 złotych!". Takiego przeżycia nie życzyłabym największemu wrogowi! - mówi nasza Czytelniczka, która przeżyła wizytę windykatora.

- Zgoda. Mam długi, ale staram się je spłacać. Jestem osobą bezrobotną, nie mam prawa do zasiłku, nigdzie nie mogę znaleźć pracy. Jedynym źródłem utrzymania jest emerytura mojej mamy. Byłam kilkakrotnie w PGM, starałam się wytłumaczyć moją sytuację. Bezskutecznie. Prosiłam o możliwość "odpracowania"zaległości - na przykład przy sprzątaniu. Znów dowiedziałam się, że takiej szansy nie ma. Mam płacić i koniec. W końcu pewnego wieczora przed drzwiami mojego mieszkania pojawił się przedstawiciel firmy windykacyjnej... Po tym najściu byłam tak przerażona, że bałam się wyjść z psem na spacer. Byłam pewna, że czeka na mnie gdzieś przed blokiem...

Nasza Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) jest jedną z wielu lokatorek mieszkań administrowanych przez PGM, której wizytę złożyli windykatorzy bydgoskiej firmy "Confinans".

To nie my, to oni!

- Znam metody ich działania - przyznaje Wiesław Kwaśniewski - prezes PGM. - I nie sądzę, by doszło do jakiegokolwiek przekroczenia obowiązującego prawa.ą w tej firmie pracują prawnicy, którzy ustalają ramy dozwolonego działania. Gdyby zresztą nawet doszło do złamania prawa przez ich pracowników - to nie my będziemy się z tego tłumaczyć, tylko oni.

Prezes Kwaśniewski jest jednak ze współpracy z "Confinansem"zadowolony. - Są skuteczni. Dzięki ich interwencji wielu lokatorów zaczęło spłacać długi.

Zaraz po naszej rozmowie W. Kwaśniewski skontaktował się jednak z "Confinansem", by sprawę wyjaśnić do końca. - Z informacji, które od nich uzyskałem - takiego zdarzenia w ogóle nie było. Tego dnia przedstawiciel firmy odwiedził trzy mieszkania w tym bloku. W dwóch przypadkach nie było nikogo, więc zostawił informację o długu i wizytówkę firmy w drzwiach, w trzecim przypadku faktycznie doszło do awantury na klatce schodowej, krzyczała jednak lokatorka...

Szefostwo "Confinansu"twierdzi również, że z każdej wizyty sporządzana jest notatka służbowa. Nie ma w nich ani słowa o zdarzeniu, które tak zdenerwowało lokatorkę. W razie czego przedstawiciele firmy skłonni są również złożyć wyjaśnienia żnińskim policjantom. Oczywiście o ile zajdzie taka potrzeba.

Wstyd na całą klatkę...

Nasza rozmówczyni ma jednak wiele wątpliwości co do legalności metod stosowanych przez windykatorów. - Już nie mówię o waleniu w drzwi. Kto jednak pozwolił wykrzykiwać na klatce schodowej moje nazwisko i podawać kwotę długu? Co sąsiadów obchodzą moje problemy? Gdzie tu ochrona danych osobowych? Teraz mam wstyd na całą klatkę. A poza tym - gdyby mnie akurat w domu nie było i otworzyłaby moja matka? To już starsza i schorowana kobieta. Mogłaby takiej wizyty nie przeżyć... Ze strachu.

Warto wezwać policję

Wątpliwości naszej Czytelniczki podzielają żnińscy policjanci. - Oczywiście nie znamy wszystkich szczegółów zajścia, jeśli jednak faktycznie windykator walił pięścią w drzwi i wykrzykiwał pod drzwiami mieszkania - był to już wystarczający powód do podjęcia przez nas interwencji - mówi Krzysztof Jaźwiński z Komendy Powiatowej Policji. - Klatka schodowa jest miejscem publicznym i nikt nie ma prawa zakłócać ładu i porządku w tym miejscu. Podając nazwisko tej pani i kwotę długu pracownik firmy windykacyjnej naruszył również dobra osobiste tej pani. Gdyby zawiadomiła nas o tej sprawie, nam zaś udałoby się to potwierdzić - mogłaby wystąpić do sądu z wnioskiem przeciw firmie windykacyjnej o naruszenie dobrego imienia. Jak jednak powiadam - nie znam szczegółów sprawy i mogę jedynie mówić o sprawie w sferze teorii. Jeśli i inni lokatorzy mieli podobne doświadczenia z tą firmą - prosimy o kontakt - czy to poprzez wizytę w komendzie czy spotkanie z dzielnicowym. Nie można pozwalać na łamanie prawa... O ile oczywiście do niego doszło.

Jak to robią inni?

Nie tylko PGM ma problemy z lokatorami, którzy nie płacą za swoje mieszkania. Zmagają się z tym również władze Spółdzielni Mieszkaniowej w Żninie. - Nie korzystamy jednak z usług firmy windykacyjnej. Znaleźliśmy inny skuteczny środek. Po prostu informujemy lokatorów, że jeśli nie zaczną spłacać swego zadłużenia - wpiszemy ich nazwisko do Krajowego Rejestru Dłużników. Skutecznie uniemożliwi im to zaciąganie kredytów, czy choćby kupno telefonu komórkowego - tłumaczy Zdzisław Goliński - wiceprezes SM. - Kierujemy też sprawy do sądu, który przekazuje egzekucję zaległości komornikowi. Obydwie metody są równie skuteczne i przynoszą oczekiwany efekt. Lokatorzy albo płacą, albo przychodzą do nas, by poprosić o rozłożenie zaległości na raty i ustalić plan spłaty należności.

Do sprawy wrócimy.

Wybrane dla Ciebie

Tu są najlepsze lody w Kujawsko-Pomorskiem? Te lodziarnie polecają internauci

Tu są najlepsze lody w Kujawsko-Pomorskiem? Te lodziarnie polecają internauci

12-latka urodziła dziecko. Oto najmłodsza mama w województwie

12-latka urodziła dziecko. Oto najmłodsza mama w województwie

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska